Mocno siedzę w temacie wampirologii - ale głównie tej starszej, prapoczątków, wiktoriańskiego dziadka Brama Stokera. Teoretycy literatury są zgodni co do jednego: wampiry jak każdy inny motyw literacki przedstawia to, co dany moment historyczny chce w nim ukryć, zakląć w niego. W przypadku wampirów, upychamy w nie to, co jednocześnie nas pociąga i odpycha, czego się boimy, co jest tabu, ale jednocześnie fascynuje. A te rzeczy zmieniają się z każdą epoką, dekadą, rokiem.
I tak do każdego wampira można dopasować serię pojęć, które symbolizuje. Także karteczka, która wypowiadała się na pierwszej stronie dyskusji, ma rację. Polecam lekturę m. in. pasjonującej książki Marii Janion "Wampir. Biografia symboliczna". Widzę, że już została wspomniana, to dobrze.
A tym, którzy irytują się wampirem współczesnym, podsunę kilka ciekawych lektur. Chociażby gotyckie opowiadanie z wątkami lesbijskimi "Carmilla" (1872) Josepha Sheridana Le Fanu, "Wampir" (1816) doktora Polidoriego, który był wzorowany na Byronie, jako odwet na demonicznym lordzie. Dalej, "Ugrofińska wampirzyca" Noémi Szécsi, dziwna, prześmieszna opowieść o wampirach w zupełnie innym wydaniu. "Hotel Transylvania" Chelsea Quinn Yarbro jest dość klasycznym tworem o tematyce wampirycznej, choć nie najwyższych lotów, przywoływana już wcześniej przez kilka osób. Ciekawe spojrzenie oferuje horror "Jestem legendą" Richarda Mathesona. Na koniec wspomnę Sapkowskiego - czy ktoś jeszcze pamięta cudownego, łamiącego wszelkie wampiryczne dogmaty Regisa z sagi o wiedźminie? A Anna Rice jest absolutną klasyką już. Jej wampiry nie są miękkie i iskrzące, ale epatują homoerotyzmem, nieprawdaż? W latach 70-tych, 80-tych, kiedy powstawały Kroniki wampirów, właśnie wizerunek mężczyzny stał pod znakiem zapytania, a homoseksualizm wciąż był głębokim tabu, nie mówiąc już o adopcji dzieci przez pary homoseksualne. A o czym jest "Wywiad z wampirem", jak nie o rodzince składającej się z dwóch ojców, Louisa i Lestata, oraz dziecka, Klaudii? Albo cały "Wampir Armand"? "Królowa potępionych" czyż nie mówi o królowej, która zostawiła swojego małżonka po to, by samej przejąć władzę, wprowadzić ład wg jej feministycznego upodobania? Bliźniaczki dla mnie reprezentują zaś to, co stare, tradycję, rodzinę, zachowawczość - i one w końcu zwyciężają. Tak, jak doktor Van Hellsing w Drakuli...