Temat

Na makulaturę

Postów na stronie:
@Komsomolskaja
@Komsomolskaja
89 książek 93 posty
2012-11-06 15:35 #
Witam!
Razem z Honoratą doszłyśmy do wniosku, że są takie książki, po które nie warto sięgać i które nadają się tylko "na makulaturę". Książki nijakie, nudne, marne, źle napisane i męczące. Dlatego zachęcamy do dodawania do zakładki "Na makulaturę" książek, które nie nadają się do czytania.
Co myślicie o tej inicjatywie?
# 2012-11-06 15:35
Odpowiedz
2012-11-06 16:17 #
super, ja się zapisałam, bardzo dobry pomysł dla czytelników, trochę gorszy dla wydawców. Będzie prosto znaleźć wszelkie kiepskie tytuły.
# 2012-11-06 16:17
Odpowiedz
@Komsomolskaja
@Komsomolskaja
89 książek 93 posty
2012-11-06 16:25 #
Wydawcy od tego są, żeby tych marnych pozycji nie wydawać. Skoro już popełnili kilka błędów, trzeba je jakoś wyłapać i pokazać:) A Czytelnicy przynajmniej nie będą tracić czasu na czytanie czegoś, czego czytać nie warto
# 2012-11-06 16:25
Odpowiedz
@waniliowa
@waniliowa
119 książek 377 postów
2012-11-06 16:25 #
Nie wiem czy to jest takie proste :) Dla jednych jakiś podrzędny harlequin powinien iść na makulaturę - inni wręcz będą go czytać z wypiekami na twarzy. Wg mnie na makulaturę powinna trafić książka 50 twarzy Greya - ale jak wiemy, ma zagorzałych zwolenników... więc ciężko chyba będzie uogólnić :)
# 2012-11-06 16:25
Odpowiedz
@waniliowa
@waniliowa
119 książek 377 postów
2012-11-06 16:26 #
jeszcze "Droga do raju" Paulliny Simmons - totalna porażka, myślałam, że umrę z wysiłku czytając kilka zdań. No, ale podejrzewam, że komuś się mogła podobać. Choć większego gniota nie czytałam nigdy
# 2012-11-06 16:26
Odpowiedz
@Komsomolskaja
@Komsomolskaja
89 książek 93 posty
2012-11-06 16:29 #
:D i dlatego lepiej, jeśli każdy będzie miał własną makulaturę, a w niej książki, które właśnie jemu osobiście się nie podobają:)
# 2012-11-06 16:29
Odpowiedz
2012-11-06 18:07 #
Ja myślę tak jak Honorata, że to raczej chodzi o język powieści, o to że są tytuły napisane w kiepski sposób, nie porywające, nie wnoszące nic nowego, mniej chodzi o samą fabułę. Ale zgadzam się każdy powinien mieć własną listę:) Co do wydawców, oczywiście są od tego, żeby słabych książek nie wydawać, ja jeszcze dołożę do mojej makulatury podpunkt 'książki z błędami'. Ostatnio coraz więcej mi się takich trafia i co rusz pytam, gdzie korekta?:)
# 2012-11-06 18:07
Odpowiedz
@Catalinka
@Catalinka
3 książki 3573 posty
2012-11-06 18:10 #
Scorpionica, do książek z błędami to u mnie by cała lista trafiła :). Bo czasami literówki to tylko wierzchołek góry błędów :)
# 2012-11-06 18:10
Odpowiedz
@Black_Vampire
@Black_Vampire
327 książek 5335 postów
2012-11-06 18:33 #
Właśnie ja nie wiem, co jest ostatnio z tymi błędami. Kiedyś na nie nie trafiałam, albo zwyczajnie nie zwracałam na nie uwagi, a od jakiegoś roku, czy dwóch lat, co chwilę znajduję jakieś literówki, błędy ortograficzne czy stylistyczne. Nie, żebym ja była najlepsza w tej dziedzinie, no ale kurcze… Ja, to ja, a to są jednak książki, które są drukowane w tysiącach, jak nie w milionach egzemplarzy. ;x
# 2012-11-06 18:33
Odpowiedz
2012-11-06 19:20 #
Mi też się często zdarzają w książkach literówki, błędy ortograficzne itp. Ostatnio nawet czytałam książkę, w której nie było rozdziały 27 - zamiast tego były dwa rozdziały 28. -.-
Przyznam, że czasami jest to irytujące. Poprostu są błędy, przez które zdanie traci w ogóle cały sens...
# 2012-11-06 19:20
Odpowiedz
@la_pinguin
@la_pinguin
349 książek 348 postów
2012-11-06 19:21 #
Mój ulubiony ostatnio błąd to: "szlak go trafił" :) Znalazłam kilka miesięcy temu, jak na razie nic go nie pobije..
Co do pomysłu- super! Chętnie się dołączę, choć ja jestem niepoprawna optymistka i zawsze staram się znaleźć w książce plusy :)
# 2012-11-06 19:21
Odpowiedz
@Catalinka
@Catalinka
3 książki 3573 posty
2012-11-06 20:12 #
la_pinguin, ostatnio też znalazłam taki błąd ;]
# 2012-11-06 20:12
Odpowiedz
@Komsomolskaja
@Komsomolskaja
89 książek 93 posty
2012-11-07 08:31 #
Z tymi błędami to temat rzeka. Też często się z nimi spotykam i zawsze mnie to okropnie drażni. Bo ja rozumiem, że w trakcie pisania czasem się coś takiego przydarza. Trudno. Chyba tylko profesor Miodek nie popełnia tego typu błędów. Ale właśnie, gdzie tu jest Wydawca? No przecież książka przechodzi jakąś korektę przed wydaniem, prawda? Więc skąd te błędy? Czy korekty robią ludzie "z ulicy"?
# 2012-11-07 08:31
Odpowiedz
2012-11-07 08:44 #
Ja jestem uczulona na błędy, bo sama jestem korektorem, wprawdzie nie książek, tylko różnych innych tekstów, ale jednak. Jak czytam książkę to błędy rzucają mi się w oczy same z siebie, a jakbym czytała ze słownikami w ręce, tak jak przy pracy to byłoby ich jeszcze więcej. Ostatnio zaskoczyła mnie negatywnie książka Jamesa Thompsona "Jezioro krwi i łez". W pierwszej części nie było tylu prostych błędów, a tutaj nie było strony, żebym czegoś nie znalazła, a książka ma 350 stron! Najlepsze było takie zdanie: "Najbardziej mnie wkurza, że miasto ma pieniądze na podgrzewane chodniki, żeby turystowi nie zbierał się śnieg na butach, ale brakuje mu na ochronę obywateli". No i przy tym 'turystowi' ręce mi opadły:) ale potem ktoś mnie uświadomił, że ponoć Amber tak robi, że korekty w ogóle nie mają, a i tłumaczenia też im kiepsko wychodzą. Ja się spotkałam pierwszy raz z aż taką ignorancją wobec czytelnika.
# 2012-11-07 08:44
Odpowiedz
@makomt
@makomt
446 książek 742 posty
2012-11-07 09:47 #
Faktycznie, ostatnimi czasy mam wrażenie, że coraz więcej książek ma błędy i jest drażniący fakt. Wystarcza mi, że w internecie można je spotkać na każdym kroku, ale w przypadku książek? To nie do pomyślenia. Kiedyś w szkole mówili, że jak się dużo książek czyta, to się potem mniej błędów popełnia. Teraz ta zasada chyba będzie musiała przejść do lamusa.
I kiedy pojedynczy błąd jestem w stanie wybaczyć, to powtarzające się co kilka stron byki psują mi przyjemność lektury.
A odnośnie makulatury to faktycznie dobry pomysł. Każdy indywidualnie ocenia, która książka jest do kitu, a która warta przeczytania.
# 2012-11-07 09:47
Odpowiedz
@la_pinguin
@la_pinguin
349 książek 348 postów
2012-11-07 11:52 #
Mam takie wrażenie, że wysyp błędów spowodowany jest tym, że coraz mniej osób przywiązuje wagę do tego, żeby pisać/mówić poprawnie. Poza tym jeśli co drugie dziecko ma zaświadczenie o każdej możliwej "dys" to, jeżeli już sięgnie po książkę (teraz czy w przyszłości), na pewno nie zwróci uwagi na to czy bohatera trafiał szlag czy szlak. Więc po co korektor ma się męczyć lub po co go w ogóle zatrudniać?
# 2012-11-07 11:52
Odpowiedz
@Komsomolskaja
@Komsomolskaja
89 książek 93 posty
2012-11-07 12:33 #
Jak to po co? Żeby Czytelnika nie trafił szlag, szlak, ani nic innego;/
I uważam, że jeśli ludzie nie przywiązują wagi do poprawności językowej, to właśnie instytucje związane z kulturą i językiem powinny próbować to korygować, a nie przymykać na to oko.
Ponadto, ja mam wrażenie, że coraz częściej wszelkie "dys-" rodzice załatwiają dzieciakom ze względu na pobłażliwość względem ich lenistwa, czy niską zdolność uczenia się. Kiedyś jeśli ktoś nie czegoś nie umiał, to oznaczało tylko tyle, że nie jest w stanie się tego nauczyć i tyle. Kończył w zawodówce, gdzie teorii za wiele nie ma, ale ma się fach w ręku i gotowość do pracy. A teraz? Taka panna z dyslekcją trafia do pracy w urzędzie, gdzie później źle wprowadza dane (taką sytuację ostatnio miałam, babka źle mi nazwisko wpisała- dobrze, że się zorientowałam).
# 2012-11-07 12:33
Odpowiedz
2012-11-07 13:03 #
@Komsomolskaja wypraszam sobie:D pracowałam w urzędzie dwa lata i spotkałam tam wielu fajnych, wykształconych, młodych ludzi:) a tak poważnie to niestety mam wrażenie, że ten owczy pęd rodziców przede wszystkim do kasy i zapewnienia dziecku wszystkiego czego ich zdaniem potrzebuje, sprawia że dziecko pozostawione samo sobie (bo rodzice w pracy) będzie siedziało przy kompie i grało w kolejną durną grę. Ja może jestem stronnicza bo jestem pokoleniem, które gimnazjum szczęśliwie ominęło, ale uważam, że wprowadzenie gimnazjów, zlikwidowanie zawodówek i obowiązkowa matura dla wszystkich to jest wielka krzywda nie tylko dla społeczeństwa jako ogółu, ale w ogóle dla młodych ludzi. I tak jak mówicie zawodówka to fach w ręku, a te wszystkie licea teraz powodują, że każdy pcha się na studia (a przecież nie każdy musi być magistrem), bo tak rodzice chcą. Efekt jest taki, że mamy niedouczonych pracowników biurowych, a brakuje nam rąk do pracy typu hydraulicy itp.
# 2012-11-07 13:03
Odpowiedz
2012-11-07 13:05 #
aha i jeszcze jedno, jak to teraz jest? Piszą jeszcze w szkołach dyktanda? Czy już zaprzestali, bo się nie daj Boże dzieci zestresują przy tym całym dys.....?
# 2012-11-07 13:05
Odpowiedz
@la_pinguin
@la_pinguin
349 książek 348 postów
2012-11-07 14:50 #
Matura dalej jest nieobowiązkowa. (Kusiło mnie żeby nie podchodzić tylko po to żeby zobaczyć reakcję władz szkoły- jednej z trzech najlepszych w kraju :P)
Co do komputera to masz rację- trudno się nauczyć poprawnie pisać nie czytając, a nie ma "mody" na czytanie. Poza tym jeżeli dzieci widzą rodziców wracających z pracy i włączających TV czy komputer to biorą przykład. Dodatkowo sami rodzice twierdzą "po co będziesz lekturę czytał? film obejrzymy"... (mój przebój to dwie sytuacje z księgarni: "- mamo kup mi książkę; - po co Ci? masz już jedną w domu" dziecko jakieś 5- 6 lat miało i druga "mamo po co kupujesz sobie książki, przecież Ty nie czytasz")
A jeszcze kolejna rzecz to są chęci- 90% rodziców kiedy dziecko przynosi 1 z dyktand (tak są jeszcze) woli załatwić mu orzeczenie niż porobić w domu dyktanda tak, żeby nauczyło się pisać...Pójcie do poradni jest po prostu szybsze i mniej wymagające.
# 2012-11-07 14:50
Odpowiedz
2012-11-07 15:17 #
@la_pinguin, pisząc matura obowiązkowa miałam na myśli, że jest we wszystkich typach szkół średnich i rzadko spotyka się osoby, które by do niej nie podeszły. Swoją drogą wredna istotka z Ciebie, że tak chciałaś nastraszyć biednych pedagogów:) Natomiast orzeczenia to jest jakaś porażka dla mnie. Ja nie mam talentu do matematyki, ale moi rodzice nie załatwiali mi orzeczenia o dyskalkulii, bo to się podobno teraz tak modnie nazywa, tylko normalnie usiedli ze mną, załatwili dodatkowe lekcje i uczyłam się tak długo, aż pojęłam przynajmniej te podstawy. Obecni rodzice robią po prostu krzywdę dzieciom robiąc z nich sierotki co to ojoj, nie potrafią. Generalizować nie będę, bo na pewno są przypadki, gdzie rzeczywiście dziecko nie nauczy się danej rzeczy i już, będzie mu szła opornie, ale przykład idzie z góry, więc zacznijmy poprawiać poziom czytelnictwa i myślenia od rodziców.
# 2012-11-07 15:17
Odpowiedz
@Ledina
@Ledina
102 książki 175 postów
2012-11-07 15:51 #
Ale zastanówcie się, gdzie najczęściej dziecko spotka się po raz pierwszy z książką, którą musi przeczytać? W szkole. Bądźmy szczerzy, lektury narzucane uczniom przez polskie szkolnictwo nie napawają chęcią do sięgania po więcej. Taki młody człowiek zawiedzie się na książce raz, drugi, trzeci i potem nie ma się co dziwić, że woli grę pełną akcji od niezbyt intrygującej powieści.

Zresztą jeżeli chodzi o dysleksję to sami rodzice nie są winny. Nauczyciela bardzo często naciskają na opiekunów aby Ci starali się o wniosek, których z niektórych punktów oceniania zwalnia ucznia. Nauczyciel, który ma takiego podopiecznego w swojej klasie, na przykład nie musi brać pod uwagę błędów stylistycznych i ortograficznych, tak jak u innych. Wtedy ocena jest zawyżana w przypadku sprawdzianów, a nauczyciel ma mniej roboty, bo błędów wskazywać nie musi.

Po za tym, jeżeli już ktoś naprawdę ma problemy w nauce, to szkoła ma obowiązek mu pomóc - przynajmniej tak mówią psychologowie w poradniach. Rodzice, często wracający z pracy późnym wieczorem, nie mają czasu na poświęcenie dziecku należytej mu uwagi. Oczywiście, jeżeli prosi się szkołę o pomoc, to bywa z tym różnie. Często okazuje się, że placówka nie ma przeszkolonych nauczycieli w tych sprawach lub funduszy przeznaczonych do nich. Widziałam kiedyś jak wyglądają lekcje dla takich osób. Nie ćwiczy się na ortografii, czy stylistyki. Na takich dodatkowych lekcjach i to w gimnazjum, porównuje się różnice w obrazkach, koloruje, pisze godziny z zegara, który jest ukazany na obrazku. No i w czym ma to pomóc? Przecież są to czynności dla przedszkola lub podstawówki 1-3, a nauczyciel prowadzący takie zajęcia oczywiście ma za to płacone dodatkowe pieniądze.

A wracając do tematu, dla którego został założony ten wątek. Uważam, że to nic nie da. Wydawnictwa nie robią sobie wiele z tego co myślą czytelnicy, dobrym przykładem na to jest fantastyka, która cały czas porusza sprawdzone aspekty. Zresztą Na Kanapie jest wprowadzany system oceniania, więc chyba każdy widzi ile dana książka zyskuje w gwiazdkach - ale oczywiście jest to moje własne zdanie.
# 2012-11-07 15:51
Odpowiedz
@la_pinguin
@la_pinguin
349 książek 348 postów
2012-11-07 21:36 #
Pociągnę jeszcze off topa :) Jeżeli dziecko ma pierwszy raz kontakt z książką w wieku 8 czy 9 lat, bo wtedy są wprowadzane lektury to jak dla mnie ciut późno...Poza tym lekturami są np. HP, Hobbit, coś Musierewiczowej. Jakie są efekty? Hobbita ponad 10 lat temu, jak ja chodziłam do gimnazjum i jeszcze trochę mniej leciało się na filmach/brykach, przeczytała 1/4 klasy, dwa lata temu usłyszałam opinię, że HP jest nudny itd... Poza tym te przykłady ćwiczeń, które podałaś mają sens choć nie wyglądają. Psychologowie twierdzą, że znaczna część dys bierze się z zaniedbań w dzieciństwie- tego, że nikt z dzieckiem nie rysował, nie wycinał, a jak pisało to na komputerze itd i nie wykształciło sobie umiejętności motorycznych. I po to służy kolorowanie i inne takie.

@Scorpionica wcale nie byłam wredna- w końcu nie ogłosiłam tego publicznie, żałuję do tej pory.

A co do wydawnictw. Nie wiem jak wygląda korekta, może się orientujecie: jest robiona na wydruku czy na komputerze? Bo jeśli na tekście na kompie to trochę się nie dziwię ominięcia większej ilości błędów. Jakoś tam je gorzej widać.
# 2012-11-07 21:36
Odpowiedz
2012-11-08 09:53 #
@la_pinguin to było z przymrużeniem oka o Twej wredności:) ale zgadzam się z Tobą. Dziecko nie może spotykać się z książkami dopiero w szkole. Powinno od samego początku mieć kontakt z bajeczkami, obrazkami, rysować itp, przecież to właśnie są zajęcia rozwijające.

Co do korekty, to ja się orientuję o tyle o ile. Można robić korektę na komputerze, można ręcznie na papierze, z tego co wiem, to zależy od wydawnictwa i jego umowy z korektorem, ale najczęściej to wygląda tak, że są dwie lub nawet trzy korekty robione i to przez różne osoby i są robione na papierze. Łatwiej wtedy wychwycić błędy i lepiej się czyta, no i zaznacza błędy znakami korektorskimi, których komputer nie posiada. Z drugiej strony komputer powinien wychwycić literówki.
# 2012-11-08 09:53
Odpowiedz
@Komsomolskaja
@Komsomolskaja
89 książek 93 posty
2012-11-08 10:25 #
Niestety zgadzam się z Wami w kwestii naszego polskiego szkolnictwa. Dzieciaki są zaniedbywane w domu, przez rodziców, ale i coraz częściej spotykam się z nauczycielami, którzy też zaniedbują swoje obowiązki. Wg mnie przyczyną jest to, że kiedyś zawód nauczyciela wiązał się z szacunkiem i autorytetem, ale też wymagał odpowiedniej wiedzy. Teraz nauczycielami zostają na ogół osoby, które nie do końca wiedzą co chcą robić, a zawód ten kojarzy im się jedynie z ciepłą posadką, stałą pensją, wolnymi weekendami, świętami i wakacjami. Nie chcę nikogo obrażać, bo wiem, że są jeszcze nauczyciele z powołania, ale stanowią niestety mniejszość i to znaczną.

A i z tym, że dziecko za późno ma kontakt z książkami się zgadzam. Ja zaczęłam czytać w wieku 5 lat, chociaż już prędzej książki były największym obiektem mojego zainteresowania. Z tym, że u mnie to tak samoczynnie wyszło, nikt mnie nie namawiał. U mnie w rodzinie nikt nie czyta, więc zamiłowanie do książek odziedziczyłam chyba po dziadku:) Ale dzięki temu, że byłam "przyzwyczajona" do czytania to nawet najnudniejsze lektury czytałam (a przynajmniej się starałam). Dziecko, które nie ma przyjemności w czytaniu (nie zostało jej nauczone poprzez książeczki przeglądane w młodszym wieku), nie będzie chętnie czytało żadnej książki. I nieważne, czy w podstawówce lekturą będzie Harry Potter, Hobbit, W pustyni i w puszczy czy instrukcja obsługi statku kosmicznego albo mikrofalówki, dla takiego dziecka wszystko będzie nieznośne, bo ono nie lubi czytać. Nie można zmuszać dzieci (ani młodszych, ani starszych) do czytania. Dzieci powinno się uczyć obcowania z książkami, pokazać im, że czytanie może sprawiać przyjemność, ale trzeba to zrobić jak najwcześniej- w szkole to już za późno. Należy tak wychować dziecko, żeby książka dobrze mu się kojarzyła. Nie z nudą i przymusem. Poza tym, szkoły zawsze narzucają dość krótki czas do czytania, co dodatkowo wywiera presję.

Ledina- możliwe, że masz rację:) Ale to strasznie przykre, że Wydawcy mają gdzieś nasze zdanie. A jeśli chodzi o ocenę zgodnie z jakąś skalą, czy to Na kanapie, czy na blogach, to te oceny często zawierają jakieś inne czynniki niż ja przyjęłam. Np ja oceniając książki Na kanapie zawsze biorę pod uwagę to, czy fabuła mi się podobała i tak np pewna książka dostała u mnie Na kanapie naprawdę niską ocenę, a jednak na makulaturę nie trafi. Zanudziła mnie, ale była napisana poprawnie i jestem świadoma tego, że innym może się podobać
# 2012-11-08 10:25
Odpowiedz
Odpowiedź
Grupa

Książki

Wszystko o książkach
© 2007 - 2024 nakanapie.pl