Nie zdzierżyłam ,,Wojny polsko- ruskiej''. Mój umysł pracował za wolno w stosunku do tego, co się w niej działo, mówiło,pluło,kochało.
,,Grzechy młodości'' Diany Palmer - Jezus....rozszarpałabym głównych bohaterów, podobnie jak w przypadku ,,Fiesty w Cala Fuerte'' Rosamunde Pilcher. Infantylizm i głupota.Zresztą skomentowałam obie te książki, nie będę sobie drugi raz ciśnienia podnosić:-)
Obecnie chciał nie chciał czytam książki z epoki romantyzmu (z pewnymi przerywnikami oczywiście), które już samym faktem,że traktują przeważnie o jednym - nieco irytują, natomiast wszystko przełknę, ale nie to, że nie rozumiem praktycznie nic, a tak było w przypadku ,,Uczniów z Sais'' Novalisa.
Zaczęłam też ,,Kapitana Corelli'' Bernieresa i naprawdę mnie ciekawi. Z tym, że jest pisana tak obrzydliwym i rubasznym językiem, że boję się czytać następnego zdania.Obiecałam sobie, że już nigdy nie zostawię niedoczytanej książki, więc...muszę się zebrać:-)