Książka ta nie jest nadzwyczajna w swym wyrazie, ale momentami potrafi zainteresować. Jeden fragment, jedna złota myśl tak trafiona i intrygująca często rekompensuje nudniejsze treści. „Szczęście małych rybek” można traktować jak słowną „ucztę”, a najedzą się na niej miłośnicy cytatów – ci, którzy czytają z ołówkiem w dłoni, by zaznaczać co lepsze urywki tekstu. I ja pozwolę sobie zacytować zdanie z tejże publikacji, które trafnie ją opisuje: „ książka nie jest całkiem nieciekawa: tu i ówdzie tr... więcej »
Wszystkim, którzy jeszcze nie znają twórczości tej japońskiej pisarki polecam zapoznać się najpierw z książką „Muzeum ciszy”, gdyż według mnie jest ona jeszcze lepsza niż wydana w zeszłym roku „Miłość na marginesie”. Onieśmielająco dobra – tak bym ją określiła.
Pokuszę się o małe porównanie… Książka „Dziedzictwo Adam” z pewnością nie jest rwącym górskim potokiem, raczej spokojnie płynąca rzeczką, która co jakiś czas ma mocniejszy poryw. Zatem wszyscy, którzy nie lubią skrajnych wrażeń, a cenią sobie równowagę, odnajdą się w tej lekturze wyśmienicie.
Duże rozczarowanie... Po tylu pozytywnych recenzjach spodziewałam się wciągającej i ciekawej lektury, a dostałam nieporywającego 'złodzieja' czasu...
Tak jak w tym powiedzeniu: wszystko co dobre szybko się kończy tak i moja ‘czytelnicza podróż’ z Martą i Bartkiem dobiegła końca. A nie przeczę, że chwile spędzone wraz z nimi w Azji, Australii, Nowej Zelandii i Ameryce Południowej były bardzo udane. I chociaż nie mogłam spróbować apetycznych potraw, nie czułam na skórze wiatru ni deszczu, a jazda motocyklem mnie nie zmęczyła, to czuję jakbym towarzyszyła tej dwójce podróżników niczym cień. Tak więc, przez kilka godzin byłam hen od domu, pracy i... więcej »
Bardzo chaotyczna lektura. Zapiski z podróży poprzecinane są informacjami w ‘niby ramkach’, co jedynie potęguje wrażenie chaosu. Książka na przemian nuży i ciekawi. Zawiera kilka interesujących wiadomości, co i tak nie zmienia faktu, iż jest pozycją mało kompetentną.
Sięgnęłam po książkę jeszcze przed tym medialnym szumem i w końcu jej nie kupiłam, a teraz... nie żałuję :) na dzień dzisiejszy wcale mnie do niej nie ciągnie.
UWAGA! Miłośników antyutopii i nie tylko pragnę poinformować, że coś w tej książce przyciąga jak magnes! Sięgasz po nią na własne ryzyko! Nie ponoszę odpowiedzialności za skutki uboczne, takie jak -> zaniedbanie innych obowiązków na rzecz czytania 8)
Jeżeli ktoś oczekuje po „Płaskudzie” książki łatwej i przyjemnej –od takiej o mieszkańcach pewnej kamienicy i ich życiu, to niech z miejsca schowa te oczekiwania… „Płaskuda” jest napisana skomplikowanym językiem, pełnym metafor, dziwnych odniesień, językiem przeplatającym tu i teraz oraz kiedyś. Językiem, który spowalnia szybkie pochłonięcie lektury, ale nie jest nie do przejścia. Co poza tym? Czytelnikowi przedstawiono ciekawe portrety psychologiczne bohaterów, ich pogoń za zmianą swojego bytu,... więcej »
Bardzo ciekawa historia. Najbardziej spodobał mi się ten fragment: „I teraz nie było nawet dziś. Ciągle wczoraj. Wczoraj weszło na dzisiaj i rozdeptało jutro” –niezwykle wymowny…
„Doglądałom badylka codziennie!” –tak mogę podsumować moją przygodę z Lichotką i jej mieszkańcami. Mogłabym i tak - ale mnie Licho wciągnęło! Czytałam je w bamboszkach i bez bamboszek (w dzień i w nocy) i ciągle mi tej całej Lichotki mało :) Wszystko się zgadza - tak jak napisali -> w gotyckim domostwie trudno o normalne zachowania. Przerabiając nieco autorkę –tam każdy ma ‘narąbane we łbie jak cyganka w tobołki’. Wyśmienite to doprawdy, ach wyśmienite! Książka inna niż wszystkie. Dobra zabawa g... więcej »