Alanna. Pierwsza przygoda

Alanna i Thom z Trebondu nie mają łatwo. Ich matka umiera podczas porodu, a ojca bardziej fascynują księgi niż własne dzieci. W dodatku stawia sprawę jasno- dziewczynka ma kształcić się w klasztorze, a jej brat bliźniak odbyć szkolenie rycerskie. Rodzeństwo nie chce podążać tą wytoczoną drogą, obmyśla więc intrygę w skutek której chłopiec ląduje w klasztorze, a dziewczyna na dworze królewskim. I tak rozpoczyna się przygoda!

Mimo tego, że jestem po dwudziestce muszę przyznać, że przygody dziesięciolatki bardzo mnie wciągnęły. Na początku do całej lektury podchodziłam z rezerwą. Wystarczyło mi tylko kilka stron i przepadłam. Alanna jest bardzo rezolutna i odważna, w mig pojmuje panujące w zamku zasady. Byłam pod wrażeniem jej uporu, ona się nie poddaje i ciągle prze przed siebie.

W książce zostały przemycone wartości ważne zarówno dla dzieci jak i dla osób starszych. Spotkamy tu przede wszystkim wątek jak ważna jest przyjaźń, wytrwałość i wiara w siebie. Chociaż historia powstała w 1983 roku, to nadal są bardzo aktualne aspekty życia każdego z nas.

Nie ma co się doszukiwać, że jest to bardzo poważna historia. Kierowana przede wszystkim do dzieci w pewnych momentach jest naiwna i przesłodzona. Jednak biorąc pod uwagę kontekst do kogo jest kierowana nie mogę uznać tego za wadę. Wręcz przeciwnie brakowało mi takich lekkich historii dla rozluźnienia.

Nie wiem, czy można uznać to za minus tej książki, ...