(...) Dźwięczne głosy giną w dali.
Wtem się bocheneczek zjawił.
Zdobny w szatkę srebrem tkaną
przed zdumionym chłopcem stanął:
- Królewiczu mój, przychodzę,
by ci towarzyszyć w drodze.
Niby dobre krasnoludki
rozpędzimy wszystkie smutki...
Wtem się bocheneczek zjawił.
Zdobny w szatkę srebrem tkaną
przed zdumionym chłopcem stanął:
- Królewiczu mój, przychodzę,
by ci towarzyszyć w drodze.
Niby dobre krasnoludki
rozpędzimy wszystkie smutki...