🅡🅔🅒🅔🅝🅩🅙🅐
Współpraca reklamowa z @bezwstydna @czwartastrona
!Książka dla osób pełnoletnich, jednak zanim zdecydujesz się na lekturę, zapoznaj się z ostrzeżeniem!
"Butcher and Blackbird"
5,5/10
Jest wiele książek, które cierpią przez małą reklame, albo jej brak. Jednak są też takie książki, które mają bardzo dobrą promocje, wręcz czasami jak to mówię "wyskakują z lodówki".
Niestety czasami bywa i tak, że reklama nie jest gwarancją sukcesu, bo np. treść danej książki zwyczajnie nie jest wstanie się obronić.
Trafiliście na takie książki, których w bookmediach było pełno, a jednak Was zawiodły?
Jak to było ze mną i Butcher and Blackbird? Już Wam pisze
Kiedy pojawiła się zapowiedź, moja ciekawość była ogromna, no bo nie ma co ukrywać, już sam opis intryguje. Jednak starałam się podejść do niej z dystansem, nie nastawiać się na nic, nie mieć oczekiwań. I muszę Wam powiedzieć, że na maksa mam mieszane uczucia. Z całą pewnością historia Sloane i Rowana broni się oryginalnością. Takiego romansu jeszcze nie czytałam i w mojej czytelniczej karierze to na pewno jest powiew świeżości. Sam motyw ser@jnych mord@rców zabi@ających innych ser@jnych mord@rców był ciekawy, taki wiecie, coś a'la Robin Hood, tyle, że z morderczymi zapędami.
Mimo, że nie odczułam zachwytu podczas czytania, to tliło się we mnie zainteresowanie. Zwyczajnie byłam ciekawa jaki będzie przebieg tej historii i jaki będzie jej finał. W jakimś stopniu mnie ona wciągnęła mimo wszystko.
I chol@ra, polubiłam bohaterów. Jako osobne jednostki byli wyraziści, charakterni, z całą pewnością długo o nich nie zapomnę.
No ale jest też druga strona medalu.
Książka reklamowana jest jako przezabawna, rozczulająca, krwawa, gorąca.
Krew jest!- i jak dla mnie te sceny były interesujące. Autorka potrafiła opisami rozbudzić moją wyobraźnię.
Gorąco, no jest! - ale dopiero w drugiej połowie (bo to tak jakby morderczy slow burn 🤭)
Natomiast nie znalazłam tam ani rozczulających momentów, ani tym bardziej zabawnych. Nie wiem, może mam spaczone poczucie humoru, nawet jeśli to czarny humor, ale mnie tu nic nie bawiło 🤷♀️
Jakkolwiek to zabrzmi, za mało mi było scen kan@balizmu, serio myślałam, że będzie ich więcej, że będzie bardziej hardkorowo, a tu zaledwie namiastka.
Nie bardzo podobały mi się też te przeskoki czasowe. Były momenty gdy czułam się zdezorientowana i to mnie irytowało. Rowan ze Sloane widzą się raz w roku podczas gry, kto zab@je pierwszy, ewentualnie trafia się kolejne szybkie spotkanie w ciągu roku, a poza tym wymieniają tylko wiadomości. To trwa 4 lata, po czym stwierdzają, że coś do siebie czują. Może i później jest między nimi gorąco, temu nie przeczę, ale brakowało mi pokazania przez autorkę uczuć, które w nich narastały.
Jak teraz tak o niej myślę, to bardziej przypadła mi do gustu makabryczna strona książki, aniżeli sam wątek romantyczny, który dla mnie nie miał w sobie tego czegoś. Nie poczułam tej ich więzi, narastajacych emocji miłości. Gdyby Sloane z Rowanem miała więcej wspólnych momentów niż tylko podczas pogoni za kolejną ofiarą odebrałabym całą historię inaczej, a i ocena też pewnie byłaby wyższa.
Nie czuje się rozczarowana, ani nie jestem pod wrażeniem, a mimo tego odczuwam potrzebę poznania historii Lachlana i Fionna, czyli braci Rowana. Nie pytajcie dlaczego, po prostu jestem ciekawa, co autorka dla nich przygotowała.
Ogólnie rzecz ujmując książka jest dziwna, specyficzna, intrygująca, ale bez wykorzystanego pełnego potencjału, no i nie dla każdego.
Czy ja Wam ją polecam?
Nie odradzam, ale też nie namawiam. Czytasz na własną odpowiedzialność.