Przeczytane
Moja domowa kolekcja...
Książkę przeczytałam dość dawno, lecz pamiętam jakie miałam odczucia po odłożeniu ją na półkę. Pierwsze co mi się nasunęło to brak profesjonalizmu. Autorzy kompletnie nie mieli pojęcia o festiwalu, choć to może stanowić plus, ponieważ spoglądali na Castle Party jako obserwatorzy będący z boku. Jednak jak można odczuć całą kwintesencję festiwalu nocując poza Bolkowem, w którym odbywa się to przedsięwzięcie. To właśnie w nocy miasteczko budzi się do życia, a na scenie pojawiają się główne gwiazdy wieczoru. Pomijam już fakt, że to głównie zamek jest wizytówką Castle Party, bowiem rozbrzmiewa tutaj muzyka, dla której ludzie przebywają kilometry. Książkę ratują jedynie wywiady. Pytania na szczęście są rzeczowe, intrygujące, usiłujące wyłonić to co najważniejsze. Reszta to naciągana treść przedstawiająca relację z podróży czy przemyślenia autorów. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się z tej książki o subkulturze gotyckiej, nie będzie to rzetelna lektura. Dla fanów Castle Party będzie to jednak lekka książka, przywołująca wspomnienia z tych kilku dni, na które czeka się okrągły rok. Na koniec dodam, że innym minusem książki są nieprofesjonalne fotografie. Jak dla mnie książka ta jest niedopracowana, wydana pospiesznie, na "odwal się".