Myślę, że doskonale wiecie, że jest do drugi tom z serii Circus Lumos. Nie wiem czy czytaliście pierwszy tom bo on podobał mi się ogromnie. Był świetny i nawet oceniłam go 10/10. "Perłowa Dama" czekałam na nią strasznie długo. I wiedziałam, że jeśli tamtą tak wysoko oceniłam, to ta również taka będzie. Myliłam się... Oj myliłam się i to grubo. Czasami tak bywa,że pierwszy tom wam się podoba nie wiadomo jak, a kolejny okazuje się totalną klapą. Wszystko wam wyjaśniam w dalszej recenzji.
Główna bohaterka-Alicja-próbuje być odważna i przebiegła jednocześnie, ale to nie ma sensu, ponieważ i tak wychodzi na to, że boi się Hadesu i w celi jest szarą myszką. Jej tok myślenia był dla mnie totalnie nie zrozumiały. Na początku czegoś chciała a później się wycofywała. A to już jak rozmawia z bratem Hadriana i nagle między nimi nawiązuje się nić sympatii. Ale w jaki sposób jeśli ona zamieniła z nim kilka zdań, a reszta to totalnie nic. Boi się go i od niego ucieka. Bardzo tęskni za Hadrianem, ale chcą się uratować jak najszybciej leci do Tristana. Nie rozumiem logiki tej bohaterki i była ona ciężko do zrozumienia.
Przede wszystkim, w pierwszy tom tej serii, bardzo się wciągnęłam i nie potrafiłam się od niej oderwać. A tutaj była już na stronie 150 i nic. Ani to nudne ani ciekawe. Byłam załamana i stwierdziłam, że lekko się zawiodłam jeśli chodzi o tę książkę. Co mnie jeszcze najbardziej zirytowało, to, że autorka książki rozwlekała fabułę i akcję w czasie, dla mnie wystarczyło by, gdyby ta książka miała 300 stron i to tyle, a te 150 stron było tutaj nie potrzebne. Niektórzy mówią, że końcówka cię zaskoczy. A ja to przewidziałam i to nawet jakieś kilka rozdziałów przed. Fajne było to, że każdy rozdział się ze sobą zgadzał. Były dobre powiązania i autorka się w tym nie pogubiłam.