Książka Birgissona opiera się zarówno o potwierdzone fakty, dane historyczne, jak również przypuszczenia Autora co do pewnych zdarzeń. Praca wydaje się być przeprowadzona rzetelnie w oparciu o badania archeologiczne oraz umiejętne zaprezentowanie istotnych etnologicznych informacje, ciekawie też snuje własne domysły, gdy pojawiają się luki w odkrytej do tej pory historii. Birgisson prezentuje postać X-wiecznego Wikinga zwanego Czarnym odkrywając przed czytelnikiem szlaki jakimi Geirmund Heljarskinn podążał, przy okazji pisząc o niewolnictwie, ścieraniu się chrześcijaństwa z lokalnymi wierzeniami w średniowieczu oraz dostarcza informacje na temat mitów oraz wikińskich sag.
Książka jest próbą odtworzenia realiów z życia Geirmundza Heljarskinna, praprzodka Autora w oparciu o wieloletnie badania, rekonstrukcje historyczne oraz w oparciu o sagi, którymi Birgisson był karmiony od dzieciństwa. Przedstawia postać syna norweskiego króla od dnia narodzin, poprzez dzieciństwo, życie koczownicze oraz tworzy obraz wędrówki z Norwegii do Irlandii, a stamtąd do Islandii. Ale pisząc o jednym człowieku nie sposób ograniczyć się jedynie do jego życia, stąd naturalne jest przedstawienie kontekstu społecznego, realiów życia codziennego w tamtym czasie, co ubogaca całą historię.
Możliwe, iż ten z nas, kto liczył na fascynujące opisy najazdów i podbojów tutaj może poczuć zawód, gdyż tym razem mamy do czynienia z historią jednego człowieka umieszczonego w trybach wikińskiej społeczności, ale tej osiadłej, trudniącej się handlem, a nie wciąż podążającej za zdobyczami przemierzając morza.
Pozycja fascynująca, odmiennie potraktowana niż te do tej pory przeze mnie przeczytane. I dobrze, bo okazuje się, że nawet poprzez pryzmat historii jednego człowieka dostajemy wiele ciekawych, a mniej znanych informacji o całokształcie zjawiska. Dla mnie takim ciekawym wątkiem była prezentacja wędrówki Wikingów po świecie, wkroczenie i zasiedlanie terytorium Islandii.
Jeśli pociągają nas tematy skandynawskich sag, mitologi, wierzeń i hartu ducha wikińskiej społeczności to nie powinno się przejść obojętnie obok "Czarnego wikinga".