Marta Skałska z czułością głaskała wilgotne chrapy klaczy, spoglądając miękko w jej ciemne oczy, iskrzące spokojem, który tak bardzo kochała. Oparła czoło o jej głowę i całą sobą wchłaniała spływające na nią odprężenie. Powędrowała myślą do swojego podbrzusza i próbowała wyobrazić sobie dojrzewające w nim życie. Odczuła ruch. ?Odezwałeś się?" - ucieszyła się. - ?Wiesz, że o tobie myślę?" - drobna kropla sperliła jej się w kąciku oka. - DOKTORZE!!! - poderwała się na nagły wrzask z sąsiedniego boksu, a bolesny skurcz rozdarł jej wnętrze; odruchowo przesunęła tam rękę, - Doktorze!!! - tęgi chłopak wyskoczył z twarzą bladą jak mąka. - Nie widziała pani męża?!! * - Już idzie - wskazała głową przeciwległy koniec stajni, masując sobie rytmicznie powiększony brzuch. - Dzięki Bogu! - chłopak zerwał się nerwowo w jego stronę.