Wydawnictwo Powergraph wydało opowiadania Anny Kańtoch w twardych okładkach na porządnym kredowym papierze, dzięki czemu skłoniło mnie do nabycia kilku jej książek, na co nie mogłem się zdobyć widząc poprzednie szmatławe paperbacki Fabryki Słów. Pierwszy tom opowiadań o Domenicu Jordanie zawiera sześć niezbyt długich tekstów, połączonych osobą głównego bohatera, smętnawym nastrojem i alternatywną Europą, w której obok szpad i broni palnej funkcjonuje magia, pojawiają się wróżki, demony, wilkołaki i istoty przenikające przez bariery wymiarów. Główny bohater jest niezbyt intensywnie praktykującym lekarzem, naukowcem badającym magię (z opowiadań wynika, że zdecydowanie preferuje badania terenowe niż siedzenie za biurkiem) a przede wszystkim człowiekiem nie potrafiącym powściągnąć swojej ciekawości. Treść opowiadań stanowią próby rozwikłania różnych tajemnic łączących elementy typowe dla opisywanych w literaturze grozy, kryminałach, fantastyce i utworach obyczajowych. Obecność diabła w tytule książki oraz demonów i wilkołaków w fabułach opowiadań sugerują, że stylistyka horroru jest dominująca, ale to nieprawda. Elementy typowe dla horrorów są obecne w treści większości tekstów, ale są one opisane przez autorkę z dystansem pozbawiającym je cech potencjalnie mogących wywołać przerażenie u czytelników. Świat z utworów Kańtoch wydaje się wyblakły, odległy, pozbawiony emocji i ponury. Nie jestem całkiem pewien, czy był to zamierzony przez pisarkę efekt. Ogranicza on jednak dość mocno potencjał rozrywkowy i możliwości polubienia tej książki a pomysły fabularne autorki nie są na tyle niezwykłe i oryginalne by same w sobie wydały mi się intrygujące. Również główny bohater nie budził we mnie sympatii, jego zachowania i reakcje wydawały mi się zbyt często nienaturalne, niezrozumiałe bądź nieadekwatne do opisywanych przez autorkę sytuacji. Miałem więc sporo problemów by w ogóle zainteresować się jego przygodami a autorka nie ułatwiała mi zadania konstruując w początkowych tekstach tego zbioru skrótowe i chaotyczne fabuły, sprawiające wrażenie niedopracowanych. Dopiero dalsze teksty wydają się dojrzalsze i bardziej przemyślane a niektóre zagadki mają nieoczywiste rozwiązania, których nie domyślałem się zbyt szybko. Te teksty są na tyle interesujące, żeby spróbować przeczytać kolejne tomy. A może po prostu przyzwyczaiłem się do ponurawego stylu autorki? Albo chcę poznać tajemnicę Domenica Jordana. O ile istnieje.