Trudno jednoznacznie ocenić ten komiks. Świetnie wydany - na kredowym papierze, w twardej oprawie, duży format. Aczkolwiek cena - prawie 50 zł - jest dobijająca. Czekałem na ten zakup dość długo - najpierw spotkałem się w sieci z jego zapowiedzią. Potem zapoznałem się z oficjalna stroną, którą autor - Benedykt Szneider - przygotował ta okoliczność wydania, a można ją zobaczyć pod adresem:
http://diefenbach.pl. Kreska - przeważnie jest na poziomie, chociaż czasem bywa nierówno, jak np. na 17-stej stronie, dolna plansza, w której padają słowa: "Mam tam iść? Zapomnij!". Czytelność liter - miejscami dość utrudniona. Fabularnie - powiedziałbym, że klimatycznie bardzo przypadł mi do gustu, acz trudno po tej części zbyt wiele pisać o fabule. W tym zeszycie - planowanym jako pierwszy tom z serii - niewiele się dzieje; jeszcze mniej się mówi. Ten tom to raczej wstęp, prolegomena. Tym bardziej dobija cena komiksu. Z pewnością "Diefenbach" to wydarzenia - i to dość ważne- na krajowej scenie komiksu i pomimo wspomnianych niedociągnięć, daję 5 gwiazdek. Aczkolwiek to raczej zabiega mający za zadnie zakląć rzeczywistość i spowodować, by tom kolejny przerósł to, co otrzymujemy w "Zanim wzejdzie świt".