"Distraction " ~ K. Litkowiec
[...] Długo trzymałem się z daleka od życia, jakie zostawiłem, i choć miałem powody, by to zmienić, zaczęło mi się to podobać. Przez jednego człowieka wróciłem do starych nawyków
Autorce nie można ujmować doświadczenia, charyzmy i wyobraźni, które są jej bardzo mocnym atutem. Nie mniej jednak zaczęłam się zastanawiać co jest tą główną stałą, że mimo iż nie gustuje w BDSM albo Gangach motocyklowych siegam po jej twórczość. I dzięki " Distraction" olśniło mnie... To bohaterowie.. 😈
▪️▫️Recenzja ▫️▪️
[...] Na moich oczach ktoś zabił człowieka! Nie wiedziałam, co robić. Bałam się, że ten mężczyzna zacznie mnie szukać, że mnie zobaczy i zrobi to samo, co z tamtym.
Jakiś czas temu Kinga zaczęła pisać książkę wspólnie z czytelnikami. Nieskromnie muszę przyznać, że również miałam w tym swój malusieńki udział. I choć nie skakałam pod sufit przy wyborze tematyki to byłam bardzo ciekawa jaki będzie finalny efekt.
"Distraction" to bardzo ciekawa premiera, gdyż jest kompletnie inna od spotykanych dotąd przeze mnie książek autorki. Jest delikatna, wręcz namacalnie realistyczna, a przede wszystkim skromna. Kingi książki zazwyczaj zamiatają z powierzchni ziemi, są mocne, charakterne i bez dyskusyjnie pikantne. Nie znajdziecie w środku masy wulgaryzmów, krwii i nadprzyrodzonej władzy. W historii Dominika i Caroline poznajemy zupełnie inną twarz samej autorki. Stworzyła historie pełna emocji, choć niekiedy wzburzonych to względnie spokojnych. Słowami naszkicowała nam relacje, która od początku była spisana na straty, lecz upartość bohaterów zmieniła bieg historii. Kinga poświęciła również swoją uwagę motocyklom, które były nieodłącznym elementem całości. Tajemnicza przeszłość ujawniana stopniowo powodowała w mojej głowie mętlik, który usiłował rozpracować tę zagadkę.
Skłamała bym mówiąc, że to słaba książka. Muszę przyznać, że wręcz przeciwnie. Jestem mile zaskoczona. Dom i Caro kompletnie skradli moje serce. Autorka tym razem nie bawiła się w przemiany bohaterów tylko od samego początku pokazała ich prawdziwe oblicza. Czytając rozdziały pędziłam jak poparzona, a kiedy dotarłam do ostatnich zdań było mi najzwyczajniej w świecie smutno.
Czułam, że okradziono mnie z tej historii. Nie byłam gotowa na tak szybkie pożegnanie z bohaterami, ale jednocześnie cieszyłam się takim obrotem spraw. Nie zdradzę wam co was spotka na końcu, ale uwierzcie mi autorka nie byłaby sobą gdyby nie podniosła czytelnikowi ciśnienia.
Choć ta pozycja na pewno należy to spokojniejszych to nie znaczy, że jest grzeczniejsza. Kinga w dalszym ciągu dba o nasze wypieki na buzi i dobry humor. Bardzo się cieszę, że mogłam nie tylko ją przeczytać, ale i obserwować jak autorka wraz ze swoimi czytelnikami tworzy coś z niczego! Gratulacje Kinga! Zacznij gorzej pisać bo będę musiała jeden regał poświęcić samej tobie i moim ulubionym książkom z twoim nazwiskiem 😂
[współpraca z autorką]