Niestety nie mogę polecić tej książki. Danielle Steel nie popisała się niczym, czym mogłabym się zachwycić. Styl pisania autorki jest tak dziecinny, że aż żałosny, w głowie mi się nie mieści, żeby dorosła kobieta pisała jakby była w szkole podstawowej. Przede wszystkim strasznie byli frustrujący bohaterowie. Może zacznę od strony żeńskiej: Fiona jak zwykle w książce Danielle Steel musiała być ukazana jako piękność (ma figurę, której mogłaby pozazdrościć niejedna kobieta, opis lalki barbie tylko z rudymi włosami), oczywiście Fiona nie może być biedna, ma pieniądze i na dodatek pracę, którą uwielbia. Wszystko mnie w tej kobiecie drażni, jak dla mnie jest strasznie samolubna, chwilami tak tępa, że aż miałam ochotę wywalić tą książkę. Nie znosiłam jej do samego końca, użalała się jakie to na nią przeróżne cierpienia spadły, a sama nie patrzyła na to, że w swoim bajkowym życiu nieraz przyczyniała się do czyjegoś bólu (relacje z pannami Anderson i jej ex kochankami). Bohaterka tak mi działała na nerwy tym swoim "dzięki paleniu bardziej mogę poczuć się jak francuska", co to ma być? To wcale nie świadczyło o jej inteligencji, o jakiej próbowała nas non-stop przekonać autorka. Rzygać mi się chciało z tego "księżniczka, która rzuciła na wszystkich czar", takie opisy tylko stać D.S. I na prawdę nie interesowało mnie w co była ubrana ta "idealna kobieta".
Jeśli chodzi o Elizabeth to była to tak upierdliwa kobiecina, że wcale się nie dziwiłam, że tym tylko odstręczała innych.
...