"Marzę o świecie, w którym wzniesiemy się ponad narodowościowe, wyznaniowe i inne dzielące nas różnice, aby realizować wyższe cele"
Książka opowiada historię uzdolnionego matematycznie Palestyńczyka, któremu przyszło dorastać w cieniu konfliktu na Bliskim Wschodzie. Poznajemy dwunastoletniego Ahmada w momencie, w którym jego rodzinę spotyka pasmo nieszczęść. Śmierć młodszej siostry na polu minowym, uwięzienie ojca, konfiskata domu. Ahmad, jako najstarszy z rodzeństwa, przejmuje obowiązki głowy rodziny i to na jego barkach spoczywa obowiązek utrzymania najbliższych.
Śledzimy losy Ahmada od 1955 do 2009 roku. Jesteśmy przy nimi, kiedy rezygnuje ze szkoły, aby pójść do pracy, kiedy odwiedza ojca w więzieniu, kiedy wygrywa konkurs matematyczny i dostaję się na uniwersytet. Jest to historia jednego człowieka, ciekawa, ale nie zaskakująca. Znajdziemy tu wielki talent, wielką miłość i wielką tragedię. Ahmada oczywiście się lubi, ale raczej nie jest to typ bohatera , o którym się długo pamięta.
To, co poruszyło mnie w tej książce, to opisany konflikt izraelsko -palestyński. Patrzymy na niego głównie przez pryzmat zwykłych Palestyńczyków, których dotykają prześladowania ze strony Żydów. Znajdziemy Palestyńczyków, którzy nienawidzą Żydów i odwrotnie. Wejdziemy do Strefy Gazy i zobaczymy, jakie szkody wyrządziła wojna i w jakich warunkach żyją tamtejsi mieszkańcy.
Autorka pokazuje, że wzajemna nienawiść przynosi tylko cierpienie, a współistnienie...