Po lekturze Dylan Doga nie trudno było przejść do lektury kolejnego bohatera włoskiego komiksu, Nathana Never. I tak jak Dylan Dogiem jestem zachwycony, tak przygodami Nathana Never jakoś nie bardzo. Przekonujący świat przyszłości, podobny do tego z Blade Runnera - super! Całkiem ciekawe pomysły, również w tym tomie, jak idol nastolatków, lider zespołu, który jest tylko hologramem, w dodatku z... wirusem komputerowym (to trzon fabuły "Dzieci nocy"). Reszta... jakaś taka nie pociągnięta, ot siakoś tak to się czyta, bez większej przyjemności. Szkoda.