Tę podróż odbyłem jakiś czas temu. Przez kilka tygodni wędrowałem po Indiach w towarzystwie buddyjskiego mnicha, który całe życie spędził w jednym z himalajskich klasztorów. (...) Dla mojego towarzysza podróż miała być przygotowaniem do intensywnej medytacji w odosobnieniu. W symboliczny, ale przecież i w całkiem realny sposób żegnał się ze światem, by przez trzy lata oddawać się kontemplacji i w ten sposób realizować swoje wielkie, duchowe marzenie. (?) W czasie podróży prowadziłem codzienne zapiski, coś w rodzaju dziennika pielgrzyma. Przepisując notatki ze stronic pięciu zniszczonych wilgocią, pyłem i brudem brulionów, celowo ich nie zmieniałem. Uznałem, że będzie lepiej, jeśli pozostaną swoistym dokumentem wspólnej podróży-pielgrzymki aniżeli wypracowaną literacką kreacją. Ta książka jest właśnie tym dziennikiem.