Dziennik pokładowy
Stara kobieta na brzegu dni. Stoję i patrzę,
jak mgła dobija się i odwraca od moich okien.
jak mgła dobija się i odwraca od moich okien.
Porzuciłam miasto pamięci – przeszłość.
Wciąż je rzucam. I wciąż słyszę tamtą muzykę,
Wciąż je rzucam. I wciąż słyszę tamtą muzykę,
głosy płynące z oddali. Stoję i patrzę, jak
życie pyszni się w koronach drzew na przekór
życie pyszni się w koronach drzew na przekór
mojemu rozkładowi. Stara kobieta, z której
szydzą dzieci sąsiadów. Skłócona z bazarowym
szydzą dzieci sąsiadów. Skłócona z bazarowym
tandeciarzem. Z listonoszem – płazem, któremu
co miesiąc pozwalam oszukiwać na drobnych.
(fragment książki)
co miesiąc pozwalam oszukiwać na drobnych.
(fragment książki)
Dziennik pokładowy – tak proponuję, za tytułem jednego z utworów, nazwać się ten wybór. Tak też wyobrażam sobie poetę: stojącego na kołyszącym się pokładzie, w ruchu i bezruchu jednocześnie, patrzącego na codzienną krzątaninę, na światek, który współtworzy, i dziwnie pusty świat, który go otacza, spisującego codzienność i słabo pochwytne symptomy zbliżającego się końca. W dzienniku porządek, suche rejestracje, tu i ówdzie jakby przebarwienia papieru, cienie, plamy, znaki pozostawione przez drżącą rękę.
Piotr Śliwiński
Piotr Śliwiński