Miyajima znów to zrobił, kiedy Chizuru pyta się chłopaka, czy coś do niej czuje - otrzymujemy wymowne skupienie wewnętrzne bez odpowiedzi. Seria zgubiła gdzieś naturalny dryg do wygłupów i próbuje, bez aspiracji, wejść na poziom romantycznej niespodzianki. Na próbach się kończy, bo autor uwielbia przerywać ważne konwersacje, a uczucia skrywać bez wyrażania (nie wypływają na zewnątrz, więc nigdy nie dochodzimy do etapu prawdziwej randki). Niesmaczne, kiedy autor wraca do eks-dziewczyny po raz trzeci (?). Powrót Mami, tak bardzo się cieszę, że mam ochotę rozbijać szklanki na widok blondyny. Jestem na bieżąco - w Japonii dwudziesty album wyszedł w kwietniu 2021 r. Spodziewałem się najgorszego - i najgorsze dostałem. Brak koordynacji uczuciowej, powielanie błędów oraz stagnacja narracyjna, zlepek komunałów i humor odtłuszczony z wynagrodzenia (śmiech zastąpiony rezygnacją i tęsknym spojrzeniem za lepszymi albumami). Postacie drugoplanowe kompletnie pomijane, gdzie jest Ruka? Pojawia się na chwilę, po czym znika. Frustracji ciąg dalszy.