Moje kolejne spotkanie z Jackiem Reacherem, bohaterem cyklu, samotnikiem, który nie potrzebuje stabilizacji i przemierza kraj nie zagrzewając miejsca nigdzie na dłużej. Podróżuje autostopem poznając różne osoby. Z niektórymi miewa spięcia, innym pomaga. Nie inaczej było i tym razem. Jack spotyka Carmen albo raczej Carmen wybiera Jacka i tak rozpoczyna się nowa przygoda Jacka. Autor porusza tu problem segregacji rasowej, samotności, bicia i poniewierania kobiet, męskiej solidarności ale także miłości i zdradzie. Akcji nie pędzi tu na łeb na szyję a jednak wciąga i budzi wiele emocji poczynając od złości i gniewu. Atmosfera na posiadłości „Echo” jest gęsta i mroczna. A mieszka tam też sześcioletnia dziewczynka. Dziecko nie powinno się wychowywać w takim miejscu ale matka nie ma wyboru, nie ma dokąd uciec. Może Reacher rozwiąże jej problemy nim autostopem uda się gdzieś indziej? Minusem tej powieści była mała czcionka i nawet w okularach ciężko było mi czytać.