Przypadkiem książka dostała się w moje ręce. A jako, że tytuł mnie lekko urzekł, uznałam, że zobaczymy jak będzie ze środkiem. Opinie o książce są różne, więcej usłyszałam mało zachęcających, niż tych przekonujących do lektury i polubienia.
Ze swojej strony powiem, że to nie jest książka dla każdego. I to nie dlatego, że jest jakaś wybitna i przeznaczona dla wybranych, czy jest tak beznadziejna i tylko niektórym uda się przez nią przebić. Nie.
Ona jest po prostu inna.
Inna czyli w tym przypadku znaczy odkolorowana. I bardzo, bardzo prawdziwa. Ciężko byłoby mi znaleźć książkę, która tak bez pardonu obnaża uczucia, emocje bohaterów. Która nie ma skrępowania opisując pierwsze wrażenia Desiree czy Benny’ego. Tworzony obraz fizyczny drugiej osoby, nie jest miły, żeby nie powiedzieć, że jest odpychający. Trudno uwierzyć, że można tak naturalistycznie, brzydko nawet jeśli prawdziwie, patrzeć na drugą osobę. Na osobę, która z drugiej strony jest dla nich tak atrakcyjna emocjonalnie, seksualnie. Pociągająca, zachwycająca swoją odmiennością.
Dlaczego oni są razem? O ile można nazwać to byciem oczywiście (pierwsza część ma otwarte zakończenie więc nie do końca wiadomo co i jak będzie dalej).
Dlaczego? Moim zdaniem, oboje zachłystują się swoją odmiennością, problemem wpisania tej drugiej osoby w swoje codzienne życie, no i faktycznie świetnie jest im w łóżku. Być może po raz pierwszy każde z nich czuje tę szybszą krew krążącą w żyłach. Wbrew ryczącym krowom (jego), wbrew najnowszym trendom literackim (jej) starają się łapać wspólne chwile. Przeżywają swoistą fascynację, zaspokojenie i zachłyśnięcie odmiennością. Rozstają się, a kiedy on zaręcza się z inną, Desiree dzwoni do niego z niecodzienną prośbą.
Nie wyobrażam sobie, aby to skończyło się w tym miejscu.
Z jednej strony pewna oziębłość, brzydota, z drugiej w książce między tym niedopasowaniem pada tak wiele prawdziwych, prostych słów o miłości (choć samo słowo nie pada), gestów, że nie da się ukryć – to książka o miłości.
I do przeczytania takowej chciałabym zachęcić.
Myślę, że warto.