Czasem, zanim rozpocznę czytanie książki, lubię przez chwilę potrzymać ją w dłoni, poprzeglądać białe, niekiedy żółte, strony i na parę sekund wczytać się we fragmenty. Powody tego zwyczaju są trudne do wytłumaczenia – ten swoisty rytuał skupia moją uwagę na książce i ułatwia „wejście” w głąb jej treści To preludium nie ominęło... Recenzja książki Galilee