Stałem obok i przyglądałem się historii Tadka. Pięknej. Przepoczwarzającej się z wiekiem w chaos pełen zła. Świat realny mieszał się ze światem wirtualnym ukrytym w graj playstatione.
Dorastanie. Pierwsze przyjaźnie "na zawsze". Pierwsze miłości. Pierwsze zawody. Pierwszy alkohol. Pierwsze. Pierwszy. I tak przemyka życie...
Towarzysząc Tadeuszowi zauważyłem w pewnym momencie, że patrząc na jego życie trochę widziałem swoje. Myślę, że potrzebowałem tego, "żeby wyjść ze swojej bańki tworzonej przez myśli, stanąć obok i przeanalizować swoje życie".
Ta książka wywoływała u mnie uśmiech, ale i bolała. Wybudzała dawno skryte wspomnienia, ale także otulała łzami.
Zamknąłem się w swojej głowie.
Czas.
Ktoś.
Niebyt.
Myśl.
Wyobrażenie.
Przyszłość.
Wspomnienia ubrane w słowa.
Przeszłość. Uciekamy od niej. Często nie chcemy jej pamiętać. A ona jest, "jest krok za nami, czuć, jak nam sapie po karku"...
Patrząc na okładkę można myśleć, że to lekka i przyjemna lektura. Tyle kolorów. Uśmiechnięte twarze. Nic bardziej mylnego. To nie jest łatwa lektura. Te kolorowe okulary z okładki mogą dawać poczucie, że czytając będę patrzeć na świat przez „różowe/kolorowe szkła”. A tymczasem otrzymałem słodko-gorzką historię przepełnioną powrotami do dawnych czasów.
Autor zaprosił mnie do opowieści pełnej emocji, czasem skrajnych. Obcowanie z tą książką było dla mnie trochę jak oczyszczający z dawnych przeżyć balsam. Sentymentalny. Bolesny. Ale jednak oczyszczający.
Książka „Game Over” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autora i muszę przyznać, że źle się czuję z tym, że tak późno sięgnąłem po jego książkę. Koniecznie muszę nadrobić wcześniejsze, choć łatwo nie będzie, bo mam ich kilka do nadrobienia.
Dziękuję Wydawnictwu Papierowy Motyl za kolejną piękną literacką przygodę.
A Tobie polecam! Sięgnij po tę książkę i daj się wessać w słodko-gorzką podróż do przeszłości Tadka, a dzięki temu być może i do swojej.