"Oddałbym wszystko, co mam, by Hannah wróciła do życia. By znów mogła ująć moją twarz w dłonie i wyszeptać czule "kocham cię". Jest jedyną kobietą, którą pokochałem. I to się nigdy nie zmieni."
Mason po utracie żony starał się być dla swojej córki zarówno tatą jak i mamą. Przy niej cały czas udawał, że jego życie nie zawaliło się doszczętnie a utrata ukochanej nie złamała jego serca. Mężczyzna nawet nie chciał słyszeć o tym, że mógłby związać się z kimś ponownie.
Charlie to niesamowicie miła, uczynna i współczująca młoda kobieta, która dobrze wiedziała jak czuł się główny bohater, ponieważ także straciła bliskie dla niej osoby. Jest niezwykle wyrozumiała i ani razu nie narzekała nawet jeśli zauważyła na dłoni mężczyzny obrączkę a także wysłuchała go, kiedy opowiadał o swojej zmarłej żonie.
Fabuła naprawdę mnie zaskoczyła. Autorka wykreowała relację pomiędzy głównymi bohaterami która pełna była wzlotów i upadków. Mason, kiedy w końcu myślał, że może zacząć od nowa cieszyć się życiem raz po raz dopadała go ponura rzeczywistość, że jego żona już nigdy nie wróci. Odsuwał się wtedy od Charlie i traktował ją jak całkowicie obcą osobę.
Przepełniona emocjami historia, która wciąga już od pierwszych stron. Kiedy byłam w połowie książki i wszystko między bohaterami zaczęło się układać wiedziałam, że stanie się coś przez co jeszcze bardziej będę zła na głównego bohatera. Byłam w stosunku niego wyroz...