No cóż, czytałam już kilka książek autora i były dobre. Tu czegoś mi brakowała ale potem doczytałam, że to była debiutancka książka autora. To wiele tłumaczy. Pomysł na fabułę był całkiem fajny, chociaż kiedyś już gdzieś zetknęłam się z podobnym wątkiem. Przeszkadzał mi zbyt banalny język i wulgaryzmy. Głównego bohatera, narcyza, egocentryka, próżniaka i niechluja, nie dało się polubić. Dobrze, że autor na koniec trochę go wyretuszował. Zakończenie troszkę mnie zaskoczyło ale jednocześnie sugeruje, że poznamy dalsze losy aktorów „ Gry”. Mam kolejne pozycje więc niedługo sięgnę po kolejną książkę. W końcu wiem, że Anders de la Motte potrafi pisać o wiele lepiej.