Nudna i niesamowicie przewidywalna. Bond okazuje się ee.. cwaniaczkowatym, przeceniającym się, głupawym osobnikiem o inteligencji płytki chodnikowej.Autor natomiast musi kierować swą książkę do bardzo specyficznego odbiorcy, skoro:- przez 30 stron czytelnik kibicuje partii kanasty (niestety, autor nie uznał za stosowne wyjaśnić zasad);- przez 50 stron czytelnik kibicuje ekscytującej rozgrywce golfa (wraz z opisem rozterek bohatera przy wyborze odpowiedniego kija, wszak każdy szanujący się czytelnik wie co to metalowa dziewiątka i czym się różni od drewnianej dwójki, a także która z nich będzie stosowniejsza przy wybijaniu z łaty....)