"Gwiezdny posłaniec" to książka autora, którego potocznie można by nazwać "panem od kosmosu", tym razem jednak nie opowiada nam o astrofizyce czy cudach odległego wszechświata, a o Ziemi, naszej cywilizacji i nas, ludziach.
Z tego powodu całość ma luźniejszy charakter i w związku z tym bardziej hmm... Filozoficzny? Autor opisał tu sporo swoich przemyśleń i własnych koncepcji, które starał się utrzymać w naukowym tonie.
Zależało mu na ukazaniu ludzkości jako cywilizacji widzianej z "kosmicznej perspektywy" - jak mogłaby nas zobaczyć obca cywilizacja.
O ile część z przedstawionej tu treści była dla mnie naprawdę interesująca, tak niektóre rozdziały nie przypadły mi do gustu. Zdaję sobie sprawę, że trudno pisać o kosmicznej perspektywie nie zabarwiając jej własnym podejściem do tematu, ale odniosłam wrażenie, że czasem autor za mocno dawał się ponieść własnemu światopoglądowi i nie zawsze zachowywał należyty szacunek wobec innych poglądów. Niektóre fakty zostały potraktować w moim odczuciu wybiórczo, i choć wiem, że wiele z tych tematów można by rozłożyć na całe serie osobnych książek, to jednak, gdy wyczuwałam przeintelektualizowaną arogancję to traciłam zapał do czytania.
Wiele proponowanych rozwiązań na problemy cywilizacyjne było też mocno spłaszczonych w moim odczuciu.
"Posłaniec" nie jest złą książką, z pewnością zyska fanów, lecz moim zdaniem nie tak wiele jak poprzednie książki autora. Mi niestety niezbyt przypadła ona do gustu i zdecydowanie wolę poczytać o kosmosie niż kosmicznej ocenie naszej cywilizacji w takiej formie 😉