Oficer inżynierii VII K kpt. Paulin tak przedstawił natarcie: VII korpus zajął pozycje na południe od Eylau, ale nie widział lewego skrzydła zajmowanego przez IV korpus, bo pogoda była fatalna (śnieżyca). Nagle przybył generał Bertrand i polecił z rozkazu cesarza, by Augereau ruszał do natarcia. Zaczął się akurat silny północny wiatr, śnieżyca smagała twarze atakujących, oślepiając ich. Dywizje idące w kolumnach atakowych nie zdążyły się rozwinąć. Nagle w szeregi uderzyła potężna bateria, po czym zaatakowali kozacy. Generał Desjardins został ugodzony pociskiem w głowę, Heudelet dostał kartaczem w brzuch, pułkownik Macchei, Irlandczyk z pochodzenia, zastępca szefa sztabu, trzymał cugle swego konia, gdy ten sam pocisk ugodził go w przeguby dłoni.(…) Byłem w tym czasie obok marszałka Augereau, po jego prawej stronie; rozgorączkowany nie mówił ani słowa (…) Nagle sam marszałek zwalił się wraz z koniem, który go przygniótł. Wszyscy, którzy go otaczali, usiłowali go wydobyć (...). Doznał on bardzo silnej kontuzji lewego biodra. Szczątki VII K zdołały odpłynąć w kierunku iławskiego cmentarza ścigane przez przeciwnika. To wtedy żółci huzarzy grodzieńscy przedarli się aż do samego niemal stanowiska dowodzenia Napoleona. Nad cesarskim sztabem zawisło po raz pierwszy w tej bitwie bezpośrednie niebezpieczeństwo. Cesarz, nie tracąc głowy, pchnął natychmiast na nich szwadron konnych strzelców gwardii, a z flanki kilka szwadronów dragonów, które zlikwidowały zagrożenie...