Kajko i Kokosz: Dzień Śmiechały

Postanowiłam wrócić do lat dzieciństwa i przeczytać kilka dobrze mi znanych komiksów.

Na samym początku rozczuliła mnie informacja, że komiks wydała drukarnia im. Rewolucji Październikowej :)

Po kilkudziesięciu latach nadal pamiętam wiele tekstów i rysunków i nie wiem tylko czy dlatego, że są takie dobre, czy dlatego, że czytałam wielokrotnie jako dziecko.

Dzień Śmiechały to prawie nasz prima aprilis. Każdy każdemu robi psikusy wszelkiego rodzaju, nawet maczugą można dostać w głowę lub wpaść w jakiś dół wykopany przez tego, co akurat podgląda wszystko zza krzaków. Każdy ma śmiech z każdego i co najważniejsze, nikt się na nikogo nie obraża ani nie wadzi. W tym dniu wszystko się wybacza. Lecz najgorsze jest to, że co roku wpada się w ten same pułapki i co roku człek zapomina, że to już... było, że miał uważać, że gapa znowu dał się wykiwać. Ale... co tam - za rok znowu zapomni i znowu zrobi to samo. Ale, co najważniejsze, o humory tu chodzi. Pojawia się nawet Dziad Borowy, który za dnia staje się groźnym ryczącym niedźwiedziem, a w nocy chrapie na potęgę, bo to chłop z krwi, kości i postury. Ale Dziad zjawia się nie dla śmiechu. Ktoś wycina las i Dziad musi wyłapać intruza..