Rzadko zdarza mi się sięgać po literaturę azjatycką, zakorzenienie w europejskim kręgu kulturowym daje poczucie komfortu odbioru, przebywania w znajomej przestrzeni, używania zrozumiałego kodu. Warto jednak dreptać także po ścieżkach, których się do tej pory nie poznało - tak jest w przypadku powieści nieznanego mi wcześniej japońskiego autora, Fuminoriego Nakamury, uważanego za jednego z ciekawszych pisarzy kryminałów w kraju kwitnącej wiśni. Dzięki wydawnictwu Kwiaty Orientu polski czytelnik ma szansę poznać pierwszą książkę Nakamury przetłumaczoną na język angielski, która w ojczyźnie zapewniła mu nagrodę im. Kenzaburō Ōe, a w Stanach została nominowana do Los Angeles Times Book Prize. Nie znam innych dzieł Nakamury, lecz dobrze rozumiem, czemu akurat to przypadło do gustu amerykańskim czytelnikom – autor buduje swój świat w znanej na Zachodzie konwencji kryminału noir. Kieszonkowiec klimatem przypomina powieści Raymonda Chandlera czy Dennisa Lehane’a, tylko czy jest z nami detektyw?
Zacznijmy od głównego i tytułowego bohatera, Nishimury, dla którego kradzież jest częścią życia, niemalże czynnością fizjologiczną, jak oddychanie. Często zdarza nam się oddychać nieświadomie, tak samo naszemu protagoniście zdarza się znaleźć w kieszeni portfele i inne przedmioty wykradzione z kieszeni nieuważnych bogatych mieszkańców Tokio; ma zasady, których nauczył się od przyjaciela, być może mentora, Ishikawy – nie obrabiać biednych, tylko tych, co i tak nie zauważą różnicy z powodu kradzieży. Nishimura nie martwi się przyszłością oraz pieniędzmi, ubiera się w drogie ciuchy, by stać się niezauważonym w tłumie ludzi sukcesu. Podążając za bohaterem dostrzeżemy, że choć jego moralność jest zachwiana (w końcu żyje z kradzieży i nie uważa tego za nic złego), to nie możemy go jednoznacznie ocenić. Kieszonkowiec - sądzę, że możemy go tak nazywać, gdyż jego profesja w znacznym stopniu go definiuje – jest postacią z półświatka, człowiekiem przemocy, żyjącym poza prawem, ale ma w sobie ogromne pokłady dobra dla ludzi, którzy są w gorszej niż on sytuacji. Nishimura przepełniony jest także melancholią - w retrospekcjach czytelnik podąża ścieżkami pamięci bohatera za jego straconą miłością, zmarłym przyjacielem i pozbawionym sensu życiem.
Codzienność kieszonkowca zmienia się za sprawą pewnego potężnego człowieka, który werbuje go do napadu na dom bogatego starszego mężczyzny, który okazuje się ważnym politykiem – ten właśnie potężny człowiek będzie ciemną przeszłością bohatera, która chwyta go w kleszcze w teraźniejszości. Jeżeli życie Nishimury ma mieć wpływ na przyszłość, to spełnia się ona za sprawą małego chłopca, który na polecenie matki – prostytutki kradnie artykuły w sklepie. W nim kieszonkowiec dostrzega samego siebie sprzed lat i szansę na odkupienie win.
Czy książka Nakamury to faktycznie kryminał noir? Na pewno Kieszonkowiec wychodzi poza ramy typowego przedstawiciela powieści kryminalnej, bo nie o intrygę kryminalną w sensie ścisłym tutaj chodzi. Zdecydowanie jednak Kieszonkowca możemy zaliczyć do kręgu noir, a to z uwagi na zabiegi użyte przez autora, które wpływają na czytelnicze wrażenie estetyczne, a właśnie estetyka w dużej mierze świadczy o konwencji noir. Mamy zatem głównego bohatera, który jest złamany życiem, ma do czynienia z przemocą i rozpamiętuje stratę femme fatale, która ciągnęła go za sobą na samo dno. Mamy wielkie mroczne miasto, Tokio Nakamury przypomina Los Angeles z Łowcy androidów (może bez latających samochodów), pełne nocnych klubów, męskich i damskich prostytutek, w tle pojawiają się gangsterzy z yakuzy, a bezpiecznie można poczuć się jedynie w tłumie. Mamy także wiele rozterek natury moralnej, które zdają się ważniejsze od głównego nurtu akcji. To wszystko i pewnie jeszcze kilka innych elementów buduje nam klimat w stylu noir.
Chciałbym jeszcze wrócić na chwilę do oddechu i tłumu. W kluczowych momentach kradzieży, gdy dwa zręczne palce z niezwykłą precyzją i zręcznością zdobywają upragniony przedmiot, autor niemal zawsze zwraca uwagę na oddech bohatera, tak jakby jedno i drugie musiało być ze sobą ściśle zsynchronizowane. Podczas gdy ludzie zazwyczaj źle czują się w ścisku, mają problem, by oddychać wewnątrz tłumu, kieszonkowiec odwrotnie, potrafi z ulgą odetchnąć, niedostrzegany przez nikogo, przeciskający się z łatwością w największej ciasnocie.
Dzięki przekładowi Dariusza Latosia czytelnik ma szansę poznać szczegóły z japońskiej codzienności, np. czym są bento czy konbini, ale także zapoznać się z topografią Tokio, za co tłumaczowi należą się słowa uznania, gdyż te detale budują nam wiarygodny i pełny świat. Co do samego wydania, mam uwagę do korekty powieści, pojawiło się sporo literówek, które czasem w delikatny sposób zaburzały odbiór, bo wytrącały na chwilę z akcji. Autorowi udało się dobrze zbudować napięcie, a długość powieści pozostawia czytelnika z niedosytem lektury. Polecam serdecznie Kieszonkowca Fuminoriego Nakamury i zapewniam was, że nie odłożycie książki, dopóki nie dotrzecie do ostatniej strony powieści.
W szytym na miarę garniturze kieszonkowiec zręcznie manewruje, wchodząc i wychodząc z tłumu, kradnąc portfele od nieznajomych tak gładko, że czasami nawet nie pamięta, jak tego dokonał. Większość ludz...
Kieszonkowiec to nie zawód, to charakter. „Co to jest ukraść sto tysięcy komuś, kto ma miliard? Prawie nic.” Bohater książki kradnie od zawsze, weszło mu to tak w krew, że czasem robi to wręcz odruch...
Główny bohater sam zabiera czytelnika w tę historię i pokazuje, jak to wszystko wygląda z jego perspektywy. Jak łatwo jest pozbawić człowieka jego zarobku i to w zaledwie parę minut. Nie potrzeba do ...
Jak ja lubię takie książki. Minimalistyczna, krótka i zwięzła, a przy tym intrygująca. Książka może wydawać się niepozorna, na dodatek zostawia duży niedosyt i możliwość własnej interpretacji następ...
Kradzieże zdarzają się co dnia, komuś ginie portfel, innej osobie zegarek a jeszcze inny człowiek traci samochód, we wszystkich tych przypadkach jest to złe, bo nikt nie powinien wyciągać rąk po cudz...