Kołysanka miała stanowić pierwsze spotkanie z Hubertem Klimko-Dobrzanieckim, po drodze jednak natrafiłam na „Bornholm. Bornholm” i nie mogłam się oprzeć. W końcu jednak przyszedł czas na „Kołysankę dla wisielca” i po raz kolejny wpadłam, a Dobrzaniecki pochłonął mnie bez reszty. Historia opowiedziana w tej niewielkiej objętościowo opowieści wciąga ... Recenzja książki Kołysanka dla wisielca