"Człowiek pozbawiony przeszłości, w teraźniejszości dryfuje bezradnie"
"Kraina cieni" to drugi tom cyklu "Charlie Parker". Tym razem główny bohater, były gliniarz, obecny narrator, powraca w rodzinne strony. Pomału otrząsa się z utraty swojej żony i córeczki bestialsko zamordowanych w pierwszej części. Zwłaszcza że w rodzinnych stronach nie dzieje się dobrze...
Connolly w swoim pisarstwie ma tendencje do bycia bardziej papieskim niż sam papież, czyli bycia dokładnym do bólu we wszystkim, o czym pisze. I nieważne czy jest to naprawa dachu, pogrzeb zmarłego na raka kolegi, czy opis powieszonych na drzewie dziewczęcych zwłok. Ta maniera czasami nuży i na początku wprowadza pewien rodzaj dezorientacji, ale za to, nagrodą jest sprytne połączenie wszystkich tych wydarzeń, bez dziur i niedomówień w całości narracji.
Jednak trzeba się dobrze pilnować, by się nie pogubić w tej galerii wszelkiej maści postaci, od staruszek z domu spokojnej starości, przez mafijnych dupków, aż do samotnej matki, która uciekła od męża, który uwidaczniał swoje dziwne i niebezpieczne odruchy. Jest trochę moralizatorstwa, a o stronę dowcipną dba para gejów, przyjaciół Charliego, których dialogi są dość komiczne. Chociaż nie jakoś przesadnie. Zakończenie tej części to już taka klasyczna "rąbanka-strzelanka".
Reasumując, nie jest to literatura godna Nobla, ale dla zawiłej i przemyślanej kryminalnej intrygi warto przeczytać :)