Opinia na temat książki Kryptonim "Kawki"

@katala @katala · 2019-11-18 19:37:19
Przeczytane Historycznie
Fajnie przypomnieć coś sobie. Nawet nie treść, bo nadal nie wiem czy czytałam, czy jednak nie, ale klimat, sposób przekazu, jakby nie patrzeć charakterystyczny styl. Wiele lat temu skończyłam swoją znajomość z Follettem… Czy słusznie? Wtedy wydawało mi się, że czytałam już wszystko, a nie było BBN, która pokazałaby mi jednak nie. Jak po latach wraca się do swoich ikon? Ostrożnie i niepewnie. Słusznie? Chyba jednak tak.
Bardzo mi się podobało, ale jestem przekonana, że te kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu – a najchętniej na poziomie liceum ogólnokształcącego, podobałoby mi się znacznie bardziej (tak wiem z jakiego roku jest ta książka ;) ).
Ale jedno jest pewnie.
Follett dla mnie to jednak specjalista od tych „złych”. Zawsze duszę miałam rozdartą, bo z jednej strony cudnie skrojony facet, dopracowany do granic, zasadny, a taka szuja, żeby nie powiedzieć gorzej. I w sumie wszystko buntowało się w człowieku, bo serce paskuda szukało czegoś dobrego, wyszukiwało to dobro, którego choćby było mało, ale można było się go schwycić i trzymać. I zawsze więcej ukrytej sympatii było po tej złej stronie.
Dieter taki jest. Mistrz w przesłuchaniach, oprawca, bezwzględny, bezduszny. Niczym pies gończy w pościgu za kobietą, która stoi po tej drugiej stronie. Całość okraszona jego fascynacją Flick. Jej osiągnięcia, jej pozycja, jej ciało i dusza. I choć nie ma w tym pożądaniu pierwiastka erotycznego, nie potrzeba go tutaj, aby szły iskry.
Dwóch mężczyzn – Michael zdradzający mąż i Paul – Amerykanin, zakochany, ten dla którego Flick łamie swoje śluby małżeńskie.
Trójkąt, a właściwie czworokąt.
A oprócz tego masa przemocy, tortur, łamania ludzi, a jako, że Dieter jest jaki jest, pokonuje swoich przeciwników w iście wymyślny sposób i nie każdemu wyrywa paznokcie, łamie kości. Na każdego znajdzie sposób, każdy będzie jego. Dla czytelnika przekaz bardzo jasny – z Flik, jeśli dostanie się w jego ręce, będzie tak samo. Nie da sobie rady. Mimo swojej siły, desperacji, zaangażowania, będzie jedną z wielu złamanych.
Wbrew pozorom i postrzeganiu autora jest tutaj romans. I to całkiem niezły. Nawet taki w którym można przymknąć oko na zdradę kobiety, nawet zastanowić się czy nie miała racji, bo miała prawda…
W podsumowaniu.
Szczerze?
Wolę starszego Folletta. I teraz nie wiem dlaczego. Może z powodu obecnego wieku i pamięci o swoich przeżyciach starych, a może rzeczywiście dlatego, że mniej finezji było w porównaniu z tym co zapamiętałam. Ale w sumie pamiętałam głową 16-17 latki więc może źle pamiętałam? Nie wiem, nie umiem odtworzyć. I z ręką na sercu trochę boję się sprawdzić. Bo gdyby okazało się, że jednak ten starszy był lepszy to ok. Ale gdyby te starsze nie wytrzymały mojej próby czasu, to byłoby mi smutno.
Ocena:
Data przeczytania: 2013-05-04
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Kryptonim "Kawki"
6 wydań
Kryptonim "Kawki"
Ken Follett
8.3/10

Maj 1944, tuż przed aliancką inwazją na Normandię. Francuski ruch oporu planuje przypuścić szturm na położony niedaleko Reims zamek, w którym znajduje się centrala telefoniczna, stanowiąca ważne ogniw...

Komentarze

Pozostałe opinie

Książka od początku do końca trzymająca w napięciu. Świetnie wykreowane i różnorodne postacie (szczególnie 6 Kawek). Bardzo podoba mi się pomysł ukazania kobiet aktywnie uczestniczących w II Wojnie Św...

@HollyShort@HollyShort
© 2007 - 2024 nakanapie.pl