Nie, nie, jeszcze raz nie. I dla odmiany: nie. Pomysł na fabułę godny Macierewiczowych teorii spiskowych- tym razem w tle powiewające gwiaździste sztandary. Niektóre sceny "akcji" rzeczywiście na chwilę przyciągają, ale to bardzo krótka chwila. Niniejszym za to ogłaszam swego faworyta w kategorii "Najbardziej kulawe, beznadziejne i odrealnione dialogi"- to co się dzieje na niemal czterystu stronach plasuje tego bubla w gronie mocnych faworytów. Poniekąd rozumiem autora- w literaturze grozy dialogi są najmniej ważne, więc siłą przyzwyczajenia machnął i tutaj takie potworki. Chciałbym napisać że akcja jest sprawnie poprowadzona, że rozterki bohaterów, że sami bohaterowie fajni i tym podobne. Ale nie da rady, nie w tym przypadku, bo jest wręcz przeciwnie, a litania autentycznych kiksów, niedomówień i żenady jest tak długa, że ciężko sobie to wyobrazić. Chyba tylko sentyment do autora pozwolił mi na ocenę 2/10 (zamiast jedynki). Mści się na nim produkcja taśmowa. Niech lepiej zostanie przy chodzących trupach, krwi na ścianach i fruwających jelitach, bo to mu naprawdę wychodzi.