Nie na darmo mówi się, że to, co zakazane pociąga nas najbardziej. Do mnie dzisiaj przyszła właśnie ta pozycja i jak tylko ujrzałam, że na jej końcu było co do niej ostrzeżenie, to od razu z chytrym uśmieszkiem się w nią zagłębiłam.
Przeczytałam historię o tatusiu, który miał właśnie ją przeczytać swojemu dziecku. Jakież było jego zdziwienie, kiedy faktycznie książka robiła co mogła, by jej nie przeczytać! Specjalnie przestawiała litery, by mocno utrudnić czytanie, albo jej słowa były po stronach rozrzucone, by ciężko było zrozumieć co chce nam powiedzieć. W pewnym momencie jej kartki groziły, że się nie otworzą, po czym ostrzegała, że zaraz będzie płonąć! Robiła co mogła, by zniechęcić czytelnika to przeczytania dalszych stron, nawet ukazywała jakieś obrazy szydząc, że i tak nie zrozumiemy o co jej chodzi. Nawet jej słowa zaczęły znikać i sama musiałam z głowy je zastępować, by dalsze czytanie miało sens. To było zaskakujące, bo przecież czytałam ją sama:-) To niewiarygodne jak bardzo jest kreatywna! I nawet ile razy by ją nie czytać, to za każdym razem brzmiała inaczej. Gdybyśmy czytali ją dziecku, to miałoby z niej ogromny ubaw. Nigdy nie jest taka sama, bo brakującymi elementami sprawia, że za każdym razem wychodzi z niej coś innego. Taka książka na każdy dzień i zawsze inna, choć taka sama. Niesamowita pod względem kreatywności i spostrzegawczości. Jedyna w swoim rodzaju, bardzo ją wam polecam🥰