Czy otwieranie księgarni na wsi ma sens? Yujin porzuca Seul i w Soyang-ri porywa się na to karkołomne przedsięwzięcie. Jej Book's Kitchen szybko staje się miejscem, gdzie każdy znajdzie ukojenie.
W tym magicznym miejscu u stóp góry Mai spotykają się historie kilku bohaterów, którzy zapragnęli w swoim życiu odmiany.
Bardzo chciałam napisać o tej książce wczoraj, kiedy wypadał Dzień Książki i Praw Autorskich, bo ona bardzo mi pasowała na uczczenie tego święta, no ale cóż... pokonała mnie rzeczywistość i nie zdążyłam przeczytać...
"Kuchnia książek" jest historią niezwykle urokliwą. Słodką, nostalgiczną opowieścią o książkach, ich ponadczasowości i terapeutycznej mocy. To również historia o ludziach i ich często przytłaczającej codzienności oraz o tym, że czasem warto się oderwać i znaleźć swoje miejsce na ziemi.
Niespieszny, liryczny, wręcz wyciszający styl narracji łączy się z bardzo współczesnymi dialogami młodych Koreańczyków, a wszystko otulone jest zapachem kwitnącej śliwy. Z powieści emanuje spokój i delikatność, co skutkuje tym, że szybko można dać się ponieść przekonaniu, iż spełnienie marzeń jest na wyciągnięcie ręki. I choć chwilami opowieść może wydawać się nierelna, nierzeczywista, a nawet bajkowa, to jednak jest w niej coś, co przykuwa uwagę i sprawia, że chce się pozostać właśnie tam... w niezwykłej księgarni w Soyang-ri.
Niedawno zafascynował mnie koreański serial kryminalny, teraz okazało się, że i koreańska literatura...