Tej nocy wiał lekki wiatr. "Las szumiał złowrogo" - przypomniał sobie Weber cytat z jakiejś nędznej powieści, którą niedawno przeczytał. Pomyślał, że choć to grafomania, pasowała jednak idealnie do nocnej tragedii. Wiatr wiał, toteż w szumie listowia zaaferowani i podnieceni młodzi ludzie nie usłyszeli nawet cichego szumu szerokich opon volva, które wolno, ale niepowstrzymanie staczało się ku nim po zboczu. Morderca wsiadł do samochodu, nacisnął pedał sprzęgła, włączył bieg, zwolnił ręczny hamulec... i od tej chwili wystarczyło, by mocno trzymał kierownicę. Kiedy zbliżył się do ofiar, uruchomił silnik. Potężna masa gwałtownie skoczyła do przodu