Emely to studentka literaturoznawstwa w Berlinie. To tutaj również przeprowadza się jej najlepsza przyjaciółka Alex, z czego dziewczyna bardzo się cieszy. Jednak problem polega na tym, że będzie musiała widzieć się z jej bratem Elyasem, który kilka lat wcześniej złamał serce Emely.
“Lato koloru wiśni” to książka, którą w planach miałam od kilku lat. Zawszej jednak było “coś”, przez co odkładałam ten zamiar. I nawet jak już stała na mojej półce, to nie było nam jakoś po drodze. W końcu przyszedł na nią czas, lecz chyba nie jest aż tak nią zachwycona, jak większość czytelników. Przede wszystkim nie poczułam chemii pomiędzy bohaterami, a miał to być romans. Szczerze mówiąc jako samych postaci, również ich nie pokochałam. Emely w większości czasu jest strasznie opryskliwa, aż nie przyjemna. Elyas natomiast sprawia wrażenie sztucznego. Nie poczułam jego wrażliwości, a momentami wydał mi się wręcz nijaki.
Sama historia też nie jest pełna zwrotów akcji. Ot, typowe życie studenckie. W tym przypadku akurat nie mam co do tego zastrzeżeń. Ta opowieść nie potrzebowała szaleństw, a raczej prostotę charakterystyczną dla romansu studenckiego. Całość napisana jest dość prostym językiem, przez co czyta się ją naprawdę szybko i nie odczuwa się tej ilości stron. Wiele osób w zaletach tej książki wymienia humor, pojawiający się dość często. I muszę przyznać, że momentami również mnie bawił. Nie było to co prawda cały czas, jednak w kilku chwilach.
Można śmiało powiedzieć, że “Lato koloru wiśni” to historia na odprężający wieczór. Nie jest ona skomplikowana, a wręcz bym powiedziała dość schematyczna. Czyta się ją jednak dość lekko, przyjemnie i szybko. A zakończenie spowodowało, że sięgnęłam po kolejny tom. Tymczasem pierwszy tom tego cyklu otrzymuje ode mnie 6/10.