Kryminał z PRL, ale w londyńskich głównie okolicznościach przyrody, choć na koniec przenosi się na moment do Polski. Historyk sztuki na tropie skradzionej ikony i sekretu rodzinnej tragedii sprzed lat. Jak na ówczesne kryminały, to nawet znośny, choć pan naukowiec trochę zbyt mocno zalatuje Marlowe'em: zna sztuki walki, z bronią umie się obchodzić, a w trakcie śledztwa dzielnie znosi kolejne bęcki od szemranych typów. Ale z taką rodzinną historią to w sumie miał powody się szkolić.