„Lilę” przeczytałam w jakieś 2 dni co na ogół mi się nie zdarza,bo przeważnie czytam jedną książkę tygodniowo,ale od tej historii po prostu nie byłam w stanie się oderwać.To się tak dobrze czytało,że przez całą książkę płynęłam i nic nie było w stanie mnie zatrzymać nawet niektóre nie do końca dobrze brzmiące dialogi między bohaterami,a w dodatku tę powieść czytało mi się tak szybko,że zanim się obejrzałam,a już czytałam ostatnie zdanie.Ale moją największą obsesją w tej książce był Lukas.I nie mam naprawdę pojęcia co ten bohater miał w sobie takiego wyjątkowego, ale on mnie tak do siebie przyciągał i tak mnie kręcił,że to jego zadziorne żarciki,słodkie starania się o nią i sposób bycia sprawiły,że ja na miejscu Eleny oddałabym mu się całkowicie i jeszcze bym się płatkami róż obsypała.I po prostu dostawałam szału,jak widziałam,jak Lila go odrzuca i się boi wejść w tę relację,bo ja bym się nawet nie zastanawiała,a przez to główna bohaterka trochę mnie irytowała,bo moim zdaniem jej obawy były bezpodstawne,no bo to w końcu był jej najlepszy przyjaciel,ale mimo to tak po prostu ją lubiłam.I zdecydowaniem chciałabym poznać dalsze losy tych bohaterów,bo po zakończeniu czuję niedosyt.