Czasem lubię wracać do niektórych książek z różnych powodów. Zazwyczaj mam wówczas inne spojrzenie na czytaną książkę. I jak nadal uwielbiam Quinnella, to jednak od początku mojego sensacyjnego czytelnictwa, znalazłam kilku innych równie dobrych autorów.
Lockerbie czyta się nieźle - niewiele tu akcji, raczej knucie akcji. Wg mnie jest dużo lepsze od Najemnika (1 część), ale pamiętam, że po cyklu o Creasy'm zakochałam się na zabój w autorze - po przeczytaniu Lockerbie kilka lat później... nie sądzę aby to po tej książce ta nieprawdopodobna miłość wybuchła.
Lockerbie to bardziej opis życia byłego najemnika i przygotowania do akcji. Niezłe, ale nie porywające. Choć może to ja stałam się wymagająca? Cóż - czytam dalej serię i zobaczymy która z części spowoduje, że się nie oderwę...
Polecam - bo powyższa opinia jest wydana na podstawie "odgrzewanych kotletów", które za drugim razem nie smakują tak samo. Nigdy :)
Przeczytane w marcu 2025;
No i jest dokładnie tak, jak napisałam w powyższej opinii. Niemal dokładnie - różnica jest taka, że od kilku lat mam niejaki kłopocik z połykaniem książek "na raz". Byłam przekonana, że to mój świat czytelniczy się zmienił. Może i tak, ale Lockerbie, które jak wspomniałam powyżej, nie jest najlepszą książką z cyklu.... zaczęłam czytać dzisiaj i... skończyłam dzisiaj. Oznacza to tyle, że są takie powieści, które pomimo niesprzyjającej i niedzisiejszej (jak to nie ma internetu????) tematyki, po prostu wchodzą bezdy...