George R.R. Martin – tego nazwiska większości z Was raczej nie muszę przybliżać. Wystarczy rzucić hasło: „Gra o tron”. Jednak zdziwienie może budzić fakt, że autor napisał też książkę dla dzieci, która swoją premierę (1980) miała na 16 lat przed wspomnianą już kultową „Grą o tron” (1996). I książka ma klimat, może być wstępem do „Gry o tron”, po którą sięgną już dojrzali czytelnicy. Książka, może nawet książeczka, bo jest cienka i jest troszkę większa od małych dłoni, przedstawia zimowe dziecko Adarę, która urodziła się podczas najstraszniejszych mrozów, jakie kiedykolwiek miały miejsce na ziemi. Adara jest inna niż jej rodzeństwo i inne dzieci. Kocha zimno, lód, ciszę. I kocha też lodowego smoka, który przybywa do jej krainy w każdą zimę i sieje postrach wśród mieszkańców. Zwłaszcza u ojca Adary, który za każdym razem boi się o plony i wykarmienie rodziny. Cała kraina jest zagrożona. Takie wieści przywozi wujek dziewczynki, który co jakiś czas pojawia się u nich w domu na swoim smoku. Tymczasem Adara zaprzyjaźnia się z lodowym smokiem, lata na nim bez strachu, oswaja go, komunikuje się z nim.
(Adara) „Nie była do końca pewna, czy to zimno przywabia smoka, czy raczej smok sprowadza mrozy”.
Gdy wrogowie przybędą w okolice domu Adary, dziewczynka razem z lodowym smokiem spróbują stawić im czoła.
Bajka, baśń o odważnej Adarze, o smoku. Czy nie przypomina się Wam od razu Daenerys? Ciekawa opowieść na jeden wieczór ze świetnymi ilustracjami o lojalności, przyjaźni, gotowości do poświęceń i o trudnych relacjach. Bo takie właśnie panują między małą Adarą i jej ojcem. Spróbujcie je zrozumieć. Jest w nich mieszanina strachu, złości, miłości, pretensji. Bo uczucia ojca do córki kryją pewną tajemnicę – trudną i bolesną, związaną ze zmarłą matką dziewczynki. Mnie ta powiastka dosłownie porwała. I ja widzę w niej faktycznie wstęp do czegoś większego i poważniejszego, co kryje się w trzech słowach: „Gra o tron”.