Przeczytałam... w zasadzie trafniejsze będzie określenie pochłonęłam. Po raz pierwszy pochłonęłam książkę latem 2007 roku, kiedy wracałam z sanatorium do domu. Trasa z Krakowa do Poznania zajęła co najmniej siedem lub osiem godzin, a czym dla mnie jest 237 stron, gdy oczy same śmigają po kartce, palce przewracają strony, a wyobraźnia pracuje ze zdw... Recenzja książki Magia i miłość