To historia, która na przemian wywołuje wzruszenie albo radość. Marley to pies rasy labrador retriever, który ma trudny charakter. Jest nadpobudliwy i niszczy wszystko co spotka na swojej drodze. Często przysparza wiele kłopotów swoim właścicielom, w szkole tresury nie odnosi żadnych postępów dlatego zostaje wyrzucony. Mimo kłopotów jakie sprawił właściciele są z nim bardzo związani i nie wyobrażają sobie, że miałoby go nie być. Autor w bardzo trafny sposób podkreśla, że to Marley nauczył ich , że każdy ma wady i zalety oraz zasługuje na drugą szansę.
Marley mimo, że nadpobudliwy,jest kochanym i wiernym psem. Ogromną radość sprawiają mu małe rzeczy takie jak spacer z ukochanym właścicielem czy zabawy z dziećmi. Jego wybryki mnie rozśmieszały, jednak kiedy John opisuje problemy Marleya ze zdrowiem i swoje refleksje czy ma utrzymać swojego pupila przy życiu czy skrócić jego cierpienie w oczach kręciły mi się łzy. Smutek, który odczuwał autor wraz z rodziną udzielił się i mnie. Bo jak zachować obojętność, kiedy trzeba pożegnać ukochanego zwierzaka, który wychowywał się od małego i nawiązała się więź. To książka, obok której nie można przejść obojętnie. Marley zdobył moje serce od początku. Polecam.