Fritz von Herzmanovsky-Orlando. Autor mało znany, u nas prawie w ogóle, ciekawostką jest to, że pisał dla siebie, nie dla czytelnika, nie zabiegał o wydanie drukiem. Książka traktuje o czasach monarchii austro-węgierskiej, autor rozpoczął nad nią pracę w połowie lat 20. XX w., czyli w czasie, gdy monarchia już nie istniała. Wydana pośmiertnie, na podstawie rękopisów, pierwsze wydanie (z 1955 roku) jest mocno okrojone, obecne - pełne. Satyra/groteska jest niezła, choć nie wszystko łapię, albowiem nie jestem a) miłośnikiem CK, b) nie prowadzę niemieckiego, a spora część humoru bazuje na języku (np. nazwiska, w większości pozostawione przez tłumacza w brzmieniu oryginalnym). Postaci mówią napuszonym, barokowym językiem, co pięknie mi koresponduje z CK monarchią. Fabułę odbieram jako pretekstową (skojarzyły mię się tu pierwsze tomy Świata Dysku - podobne konstrukcyjnie). Za to chylę czółko przed wyobraźnią autora, bo pomysły na pojedyncze sceny/gagi ma przednie, choć zdarza mu się żarty z worka z przaśnościami wyciągać. Obawiałam się, że skoro powieść niedokończona (informacja z posłowia), to pewnie nie będzie punktu kulminacyjnego i spektakularnego finału, ale myliłam się - książka jest skończona. Ma znakomite momenty (na przykład pomysł na upupę*), ale trafiają się fragmenty, które odebrałam jako dłużyzny. Niewątpliwie współpraca z redaktorem przysłużyłaby się książce, ale szkopuł w tym, że autor nie planował wydania. W mojej ocenie w pełni zasługuje na 7/10.
* Gombrowicz nie miał szans tego pomysłu pożyczyć/przetworzyć, nie wskazują na to daty publikacji obu utworów.