Schodowskiego pociągają wzniosłość, groza, przerażenie oraz kult zmieszanej i spotęgowanej rzeczywistości. Debiut, który odważnie przedkłada nieprzygotowanemu na nic czytelnikowi, jest kunsztowny i wyzywająco retroaktywny. Akt seksualny (przede wszystkim homoerotyczny) nabiera w nim charakteru rytuału, język natomiast dociera do poziomu askładniowej liturgii. Nie dajmy się poecie zbyt łatwo podejść: owszem, zaczyna Milion depesz stąd od poruszającego cytatu z GAUDEAMUS IGITUR Tymoteusza Karpowicza, ale i tak najistotniejsze pozostaje tu to, co ukryte, a więc – bezprzedmiotowe, niewysławialne sacrum poezji Celana, które Schodowski nietknięte próbuje przenieść we własną rzeczywistość, nie mniej niż u autora Działu śniegu (jak usiłuje nas o tym sugestywnie przekonać) opresyjną.
Karol Samsel