„Twarda rutyna dobrego samopoczucia”, zdaje się wcale nie być stanem, którego pożąda osoba mówiąca w wierszach z tomu „Mniej” Pauliny Korzeniewskiej. Dlatego też każdy dzienny raport odnotowujący zaburzenia homeostazy persony – czy to przez procesy, których doznaje ciało, czy to przez inne uchwycone fenomeny przemijania – może rozpętać wiersz. Rejestracja takich prywatnych mikroodchyleń staje się okazją do wyrażenia niezgody na fasadowość porządku teatru dnia codziennego, w którego spektaklu ostatecznie „zgnijemy w ziemi / pięknie nasadzonej kwiatami” („Kwiaty”). Ale! autorka w ostatnim wierszu tomu („26”) głosi jednak, że „to książka o miłości / spóźnionej albo pokracznej / ale miłości”.