Depresja to podstępna choroba, która nie omija także młodych ludzi. Według najnowszych doniesień: "niemal co czwarte dziecko doświadczy przynajmniej jednego znaczącego epizodu depresyjnego przed ukończeniem 18. roku życia"; "poważna część osób, które umarły śmiercią samobójczą, cierpiała na depresję."; "szacuje się, że zaburzenia depresyjne występują u ok. 2% dzieci i aż ok. 20% młodzieży." Wstrząsające, prawda? Jednak pomimo wszystko i tak trudno zrozumieć tę chorobę, gdy nigdy się jej nie doświadczyło.
Amanda Prowse to matka, której ukochane dziecko zachorowało. Co więcej, to naprawdę dobry rodzic. A jednak nieustannie zarzucała sobie, że gdzieś na drodze wychowawczej popełniła błąd, a jej dążenia do poprawy stanu zdrowia syna często przynosiły odwrotny skutek. Josiah Hartley to człowiek, który przeszedł przez piekło depresji. Zdecydował się odsłonić z najbardziej intymnych wspomnień, by wraz z mamą pokazać, jak wygląda życie zarówno człowieka zmagającego się z depresją, jak i jego najbliższych.
„Mój ukochany syn” to książka nader przejmująca, nad wyraz emocjonalna i do bólu prawdziwa. Otrzymujemy pełny obraz depresji z narracji obu stron – biernego obserwatora, który stara się zrobić wszystko, co w jego mocy, by pomóc oraz osoby chorującej. Książka pozostawia po sobie naprawdę duże wrażenie, zapadając w myśli uświadamia w wielu różnych kwestiach dotyczących chorób psychicznych. Rodzina, do której życia zostajemy w tej pozycji zaproszeni, ...