„Morderstwo na szlaku” Jenny Blackhurst to już siódma powieść opublikowana przez Wydawnictwo Albatros.
Laura, na pozór wiedzie spokojne, poukładane życie, mąż, dwoje dzieci i piękny dom. Pewnego razu w pobliżu kanadyjskiego szlaku turystycznego zostają odnalezione ludzkie szczątki, którymi media zaczynają się coraz bardziej interesować. Kobieta wpada w panikę, bo głęboko skrywana tajemnica sprzed lat, mogłaby zrujnować jej życie.
Cała akcja rozgrywa się na dwóch przestrzeniach czasowych. Najpierw poznajemy Laurę i jej rodzinę, później cofamy się do wydarzeń sprzed dwudziestu lat i poznajemy dziewiętnastoletnią Brytyjkę Maisie. Która podczas samotnej wyprawy po górach, spotka rodzeństwo Sery i Ricka, z którymi się zaprzyjaźnia. Wszystko układa się świetnie do momentu, kiedy między młodymi dochodzi do dramatycznej w skutkach kłótni.
Co tak naprawdę wydarzyło się dwadzieścia lat temu w Kanadzie?
Jenny Blackhurst to młoda gwiazda brytyjskiego thrillera. To nie jest moja pierwsza książka autorki, którą miałam okazję przeczytać. To, co w twórczości pisarki podoba mi się najbardziej to bardzo dobrze zbudowane napięcie, świetnie stworzony portret psychologiczny bohaterów, dzięki czemu możemy zrozumieć ich postępowanie.
Autorka lubi bawić się czytelnikiem, wodzić za nos, serwując mu nieoczekiwane zwroty akcji, perfekcyjnie myli tropy, umiejętnie żongluje faktami, a to wszystko podsyca tylko ciekawość. Podczas czytania wydaje się nam, że wiemy wszystko, jednak pod koniec okazuje się, że tak naprawdę nie wiedzieliśmy nic. Bo tu nic nie jest takie, jakie na początku wyglądało się, tu ciągle coś się dzieje.
„Morderstwo na szlaku” tą powieścią Jenny Blackhurst udowodniła po raz kolejny, że w tworzeniu zajmujących thrillerów psychologicznych jest mistrzynią. Udanie buduje klimat niepokoju i ta tajemniczość, która wciąga od pierwszych stron. Polecam.